Hejka misiaczki! Wiem, że długo mnie nie było, dużo się też zmieniło; czy to w moim życiu, czy na SamychQuizach. Eh… Nie wiem tak naprawdę od czego zacząć🤔 Po pierwsze; dziękuję za aż tyle nowych obserwujących, naprawdę dziękuję. To wiele dla mnie znaczy <3 A więc tak… Okres wakacyjny był dla mnie bardzo nieprzyjemnym okresem, były wzloty, upadki, a tych drugich nawet więcej. Na prawdę trudno mi, pisać o tym co się wydarzyło, gdyż to w ogóle przechodzi ludzkie pojęcie 🙁 Chodzi tutaj o Piankę… Może nie będę już owijać w bawełnę… Opowiem więc całą historię…
Było to w sierpniu. Dokładnie drugi tydzień sierpnia. Razem z Piotrkiem postanowiliśmy trochę odetchnąć od tych samych ludzi i wgl, chyba każdy rozumie. Moja przyjaciółka, zdecydowała się wziąć pod opiekę Monę i Dikiego, a Jumper i Pianka wylądowali w zaprzyjaźnionej stajni, w której przedtem trzymałam też Monę zanim postawiliśmy boksy koło mojego domu :) Okej, okej, tam dali im boksy i wgl. My ze spokojem zdecydowaliśmy się na wyjazd w góry, do Zakopanego. To miał być okres relaksu i radości z wakacji. A jednak los zgotował nam coś innego. Podczas piątego dnia wakacji ( mieliśmy być na tydzień i pół ) otrzymałam druzgocącą wiadomość; Pianka ma kolkę. Ja nie wiedziałam po prostu co mam zrobić ; nie wiedziałam dlaczego, co się stało. On tak na prawdę też nie wiedzieli co było tego przyczyną. Postanowiliśmy przerwać wakacje, wymeldowaliśmy się z hotelu; lecz gdy przyjechaliśmy moje życie odwróciło się o 180 stopni. Pianka nie żyła. Ja byłam pewna, że to sen; przecież to wszystko co piszę brzmi jak wymyślona bajeczka! Ale to prawda… Potem okazało się, że do stajni przyjechały jakieś małe dziewczynki, i nie zauważyły nawet, że nie można dokarmiać koni… Przyznały się, ale ja nadal czuję ten ból, że jej już nie ma.
RIP PIANKA :(
A jak wam minęły wakacje?
PS; długo zbierałam się, żeby napisać ten wpis, pisałam na kartce; w notatniku w telefonie, i w końcu gdy już miałam przygotowane wszystko po prostu skopiowałam i wysłałam, ( na przerwie w school xD )
*zdu :) *