A tak ogólnie dzisiaj biegałam po ogrodzie, i wdepłam w gwóźdź.☹️ tak mnie mocno ukuło że nie chcecie wiedzieć. Usiadłam na ławeczce i chciałam sprawdzić czy to po prostu otarcie i nic się nie stało. Jak odsloniłam buta to omało co zawału nie dostałam . Cała skarpetka we krwi, but też cały uwalony krwią, jeesuu. Bałam się odsłonić skarpetkę czy tam jakiejś dziury nie ma wielkiej w mojej stopie. Ja się dziwię że się wtedy nie rozryczalam. (Wiem że to dziecinne ale ja zawsze płacze jak mam jakąś wielką ranę. Taką po prostu jestem xd. ) Pobiegłam kulejąc do domu, wzięłam jakieś plastry ,wodę utlenioną, waciki itd. Zdjęłam skarpetkę i zaczęłam wycierać krew, zdziwiłam się że tyle krwi wydostało się na zewnątrz bo tylko dwie małe dziurki były. Na oko bym określiła że 1/3 szklanki by się wypełniła krwią gdybym tam ją wylała. Ręce mi się wtedy cały czas trzęsły. Tera obecnie jest już po wszystkim ,już mnie nie boli . Został tam tylko jakieś ciemne coś, ale mam nadzieję że to tylko zwykły brud a nie np rdza albo kamyczki. Wyciąganie tego nie byłoby przyjemne. Czasem jestem zła że mam taką cienką skórę. Mój brat w ciągu swojego życia chyba z 10 razy wdepł w gwóźdź s nigdy nic mu nie było. Zazdroszczę.😣 O jesu jak ja się rozpisałam xd. Dobra nic już nie pisze bo zaczniecie mi robić wyrzuty sumienia w kom że przeze mnie zaczęła was boleć stopa xd to narcia quizomani!❤️