Muszę wam o czymś opowiedzieć niezwykle słodkim. Mianowicie moja mama gdy pracowała zauważyła 2 miesięcznego kotka, który był strasznie zaniedbany. Próbowała go pogłaskać lub chociaż dotknąć ale się jej nie dawał. Dawała mu jeść i przychodził tak do jej pracy codziennie żeby coś zjeść. (prawdopodobnie nic nie jadł bo był tak chudy że czuć było jego kości gdy go głaskano). Z biegiem czasu coraz bardziej się oswajał i można go było głaskać. Był jednak jeden problem mianowicie koło pracy mamy często jeździły auta i wszyscy z jej pracy obawiałi się o Felixa bo tak go nazwali. Zaistniał pomysł by zabrać go do domu a jako że nie było chętnych to zabrała go moja mama.

Na początku było spokojnie ale potem… Nie chciał nic jesteś, miał „koci katar” i miał we włosach pchły i coś podobnego do łupieżu w śierści. Nie chciał też nic jeść. Nie mieliśmy wyboru więc zabraliśmy go do weterynarza. Dostał leki, które będę mu podawał co 2 godz nawet w nocy więc mi kibicujcie (coś czuje że nie będę spać (ಥ ͜ʖಥ). Ale najważniejsze miało dopiero nadejść ponieważ Felix okazał się Felicją 😂. Wiecie gdzie teraz jest? Na moich kolanach :3, a ja pisze ten wpis. ❤️

To okropne jak ludzie traktują zwierzęta. Nawet ja jeśli średnio lubie zwierzęta to, to nie uważam że powinny cierpieć w jaki kolwiek sposób.