SZDŻ part 1 (jak nie wiesz, patrz: wpis niżej)

Więc pytanko na początek: jaką macie relację z wychowawcą? Książkową i idealną? W porządku? Czy może złą?
Ja definitywnie tą ostatnią. Baba jest nie do wytrzymania! Krzyczy na nas, mówi, że jak nie zrobimy listy osiągnięć i jej nie przyniesiemy, to będziemy mieli 4 na koniec roku z zachowania (what the muffin r you talking about). Nie umie się z nami obchodzić.
Straszy nas, że w 7 klasie będziemy wychodzić ze szkoły najwcześniej o 15 i będziemy dostawać same pały (moja interpretacja). Zawsze na godzinie wychowawczej nas pyta, czy chcielibyśmy o czymś porozmawiać, ale jak już żeśmy jej o czymś powiedzieli, to potem urządziła nam pogadankę, z której wyciągnęłam tyle:

1. To wszystko nasza wina
2. Jesteśmy beznadziejnymi debilami
3. Ona jest niewinna

Jak jeden chłop miał problem że nikt go nie lubi, to urządziła głosowanie pod tytułem: "Kto lubi (imię), niech wstanie!". No nie bardzo pomogło. Czasem to już naprawdę chce się zerwać z miejsca i po prostu wyjść. Albo przynajmniej jej nawykładać, co się o niej myśli.
Mam wrażenie, że niedługo tak zrobię.

The end