Długie to (bardzo)
Ej wogule wróciłam ze sklepu (ekhem galerii handlowej) i tak byłam ja, moja koleżanka Natalia i taki Tymek (nie chciałam go tam) no i pojechaliśmy tramwajem tam. I ten Tymek chciał wymienić buty więc poszliśmy do Martes Sportu. I on kupił nowe buty, a ja z Natalią kupiłyśmy kurtki. I idziemy na przystanek i po drodze jest żabka. No i Natalia mówi, że byśmy sobie kupili Monsterki. No i idziemy do tej Żabki ale okazuje się że Natalia nie ma tyłu pieniędzy na karcie. I piesze do mamy czy da jej pieniądze na Chrupki (no bo jej matka nie dała by jej pieniędzy na Monsterka) i czekamy po te pieniądze trochę się przetrwają. I ja mam 2,50 w gotówce, a ona ma 2,50 na karcie. Więc idziemy do Pani czy możemy kupić pół gotówką u pół karta. A ona na to że nie i że sklep na takie coś nie pozwala. No to czekamy, aż te pieniądze się przeleją i mówimy, że trudno pójdziemy do innej Żabki. I wychodzimy i jak idziemy przez jedną aleję to tam piwa się przywracają (na szczęście się nie stukly) i wychodzimy bo przecież się nie stukly i nie będziemy za to płacić. I jak wychodzimy to ta pani wychodzi ze sklepu i zaczęła nas wyzywać od jeb###ch bachorów i kazała nam wyciągnąć ręce z kieszeni. I ona wrzeszczy ,,Złodzieje!”. No to my mówimy, że nic nie ukradlismy. A ona na to że jak jeszcze raz nas zobaczy to powiesi nasze zdjęcia na ścianie i nie będziemy nawet mogli wejść do tego sklepu. Ona jakaś nie normalna była.