Z mojego konta zniknęła „Sue Ollivander” – stwierdziłam, że na dłuższą metę zrobi się nudno, ALE w zamian macie skrawek opowiadania, które będzie na profilu już dzisiaj :
Dzisiaj moje jedenaste urodziny. Czemu więc, pierwszą osobą, jaką widzę, jest zwykły służący? I to do tego skrzat. Nigdy nic do nich nie miałam, ale… czemu do nie matka, ojeciec, wujek, rodzeństwo, ktokolwiek z rodziny? Z bardzo prostego powodu. Moi rodzice, Marion i Ethan Blackberry pracują w ministerstwie. Nie interesuje mnie zbytnio ich praca, jeśli chodzi o szczegóły. Wiem tylko, że zajmują jakieś ważne stanowiska i nigdy nie ma ich w domu. Wiem też, że pracę traktują jak swoje drugie dziecko. Jak już zapewne wszyscy się domyślili, jestem czarownicą. Czystej krwi oczywiście, ród Blackberry jest zdecydowanie w czołówce angielskich arystokrackich rodów. Czy mnie to cieszy? Nie wiem. Poza tym, że całe dnie siedzę sama lub z opiekunkami, w wielkiej posiadłości na wsi niedaleko Londynu, moje życie wygląda tak jak każdego. I tak jak każde dziecko czystej krwi, w moje jedenaste urodziny czeka na mnie list z Hogwartu…