Patryk

Ewela83

Patryk

Ewela83

imię: Nieznane.

miasto: Nowy York

www: samequizy.pl

o mnie: przeczytaj

2635

O mnie

Ulubione postacie :
♥ Kapitan Ameryka\ Steve Rogers
♥ Iron Man\ Tony Stark
♥ Czarna Wdowa\ Natasha Romanoff
♥ Thor
♥ Sokole Oko\ Clint Barton
♥ Scarlett Witch\ Wanda Maximoff
♥ Wolverine
♥ Deadpool

DC :
♥ Arrow\ Oliver... Czytaj dalej

Ostatni wpis

Ewela83

Ewela83

Hej kochani ❤️ kto chciałby powrotu moich opowiadań, które nie zostały zakończone? J... Czytaj dalej

Ulubieni

Ewela83 nie ma ulubionych autorów

Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury, jesteś gościem :)

*Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×

Zaloguj się, aby dodać nowy wpis.

AlfooStar

AlfooStar

@Ewela83 Miniaturka opublikowana! Mam nadzieje, że się spodoba!
http://samequizy.pl/pierwsza-miniaturka-konkurs-ewela83/

Odpowiedz
Ewela83

Ewela83

•  AUTOR

@AlfooStar Już ją widziałam i BARDZO mi się podoba. :)

Odpowiedz
1
AlfooStar

AlfooStar

@Ewela83 To się cieszę :)

Odpowiedz
AlfooStar

AlfooStar

Hejka! Mam pytanie: Zrobiłam już miniaturkę (jeszcze nie opublikowałam), sama miniaturka jest ładniejsza i bardziej taka „niewiadoma” bez bohaterki\bohatera. I teraz nasuwa mi się pytanie, czy muszą być oni na niej?

Odpowiedz
AlfooStar

AlfooStar

@Ewela83 Dobra, to napiszę jak opublikuję :)

Odpowiedz
Ewela83

Ewela83

•  AUTOR
Odpowiedz
pokaż więcej odpowiedzi (3)
Yume101

Yume101

Błoga nieświadomość ogarnia mnie,
konformistą staję się.
Inaczej nie umiem tego wyrazić.
Dwa słowa mogą mnie jedynie zbawić –
Nie wiem.

Prawo czy lewo?
Tyle razy mnie o to pytano,
a ja tylko głową potakuję.
Bronię się, nie atakuję –
Nie wiem.

Nie chcę nikogo urazić,
nikomu się narazić.
A gdy mnie ktokolwiek spyta,
tylko jedno w głowie świta –
Nie wiem.

Dobrze się czujesz?
Tak mało mówisz.
Ogromna z ciebie niemowa.
Zawsze słyszę te same słowa –
Nie wiem.

Odpowiedz
Madzik53

Madzik53

Hej! Znalazłam czas więc piszę. Przepraszam za błędy ale pisałam na telefonie! Zapraszam:

Moje życie jest… chmm… jakby to ładnie ująć…
Moje życie jest… dziwne. Głupie? Szalone? Pełne niespodzianek, górek i upadków. I mimo że tak naprawdę nie mam po co żyć i jestem zbędnym puzzlem układanki całego świata… ja się podnoszę. Co z tego że mogła bym tak upaść i czekać aż łaskawie jakiś tir mnie przejedzie. Ja mimo wszystko; mimo problemów, smutku, żalu, przykrości czy bulu, podnoszę się. Podniosę się i nawet nie otrzepuję ubrań z kurzu, bo wiem, że za kilka metrów znowu upadnę. Ale gdy upadnę to i tak się podniosę! Z karzdym upadkiem dostaję więcej sił, z karzdym upadkiem mam nowe wspomnienie, nową bliznę.., z karzdym upadkirm wciakam ten głupi przycisk „gram dalej” . Z tego miejsca- tu na dole, o wiele lepiej widać całą drogę którą już przeszłam, widać bliską część do przejści, lecz nie widać zakończenia tej jakże mozolnej drogi. Nadal lerząc plackiem na brzuchu poruszam ramionami, zacisnę mocniej pięści i oczy, wezmę głęboki oddech i powstane z nową siłą. Nową chęcią walki i odwagą. Czasami gdy widzę większą przeszkodę: durzą dziurę, wodę czy wizję kolejnego upadku; mam ochotę się cofnąć. I robię to. Spuszczam głowę i jak tchurz się cofam. Ale zawsze przejdzie mi przez myśl: „O nie! Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie!” . Wtedy z nowym zapałem odwracam się i z rozbiegu pokonuję przeszkodę. Bo nie mogę się poddać, jeśli się nie poddam, wiem że dam radę.
Czasem życie daje mi idealnie prostą drogę, co już jest podejrzane. A ja idąc po tej drodze nigdy nie dostrzegę tej naciągniętej od słupa do słupa linki, przez co znpwu upadam, znowu się podnoszę i znowu idę dalej. Czasem wejście na najmniejszą gurkę jest ogromnym problemem. Innymi razy to zejście z góry jest zbyt trudne, są też sytuacje że to na prostej drodze nie mam sił dobiec do kolejnego „punktu zaczepienia”. Mimo tych wszystkich trudności i tak idę dalej. Nie warzne czy po prostej drodze, w wodzie po kolana czy pod kamienistą górę, ale idę. Nigdy się nie zatrzymuję. Ciężko idę na przód, bo wiem że gdzieś tam… nie mam pojęcia czy za tą górką czy może za 100 kilometrów; ale wiem że gdzies tam będzie meta. Koniec tej ciężkiej drogi. Chwila odpoczynku. Ale ja nie lubię długo siedzieć w miejscu, więc gdy dojdę do tej mety, ruszę w następną drogę; drogę gorszą, cięższą, dłurzszą… Inni by stwierdzili „Hej! Po co to robisz? Nie szkoda ci życia”. Wtedy mam ochotę im odpowiedzieć: „To jest moje życie. To wam powinno być szkoda życia. Zostaliści w połowie swojej drogi; przeszliści trochę i zatrzymaliście się na górce, bo upadek wydawał wam się zbyt bolesny. Ja mimo mych ran, otarć, siniaków czy blizn nadal idę dalej.”

Życie jest złe i niesprawiedliwe, życie to ciągła wojna, gra która nigdy się nie kończy. Lecz w tej wojnie, grze czy wyścigu warto mieć sojusznika. I nie mówię tu o jednio dniowym sojuszu „bo on miał lepsze uzbrojenie, to się do niego przyłączyłem” bo taki sojusznik odejdzie prędzej nisz przyszedł. Mowa tu o prawdziwym sojusznikach. Sojhsznikach którzy są dla nas jak rodzina. Sojusznikach za których wskoczymy w ochień. Którzy za nas wskoczą w ogień. Taki sojusz, który trwa na zawsze. Jeśli ty upadniejsz, on cię podniesie, jeśli on dostanie w twarzy, ty oddajesz dwa razy mocniej temu kto to zrobił. Razam na zawsze. Na dobre i na złe. Nie warzne czy na piaskach pustyni czy też lodowym arktyku, ale jesteście ze sobą! Prawdziwy przyjaciel któremu jako jedynemu możesz zaufać w tej walce…

Masz rodzine dla której wart to robić! Nigdy nie poznałeś swoich rodziców? Działaj tak by jak ich spotkasz, mogłeś usłyszeć: „Jestem z ciebie dumny/a”. Pokłuciłeś się z rodziną? Zrób coś by to naprawić, przecież nie wiesz kle czasu wam razem jeszcze zostało!
A jeśli twoj rodzicę cię bili, przezywali od niedołęg i mówili że nigdy w życiu nic nie osiągniesz; działaj tak, byś mugł spojrzec im w twarz i pokazać ile osiągnąłeś w życiu.

Jeśli żucie da ci w mordę, spluj krwią na ziemię, spujrz na nie z politowaniem, uśmiechnij się i powiec : „bijesz jak ci*.ta.”

Nigdy w siebie nie wątp! Jeśli ktoś powiedział by ci że jesteś nic nie warty, poklupaj się po czole i odejdź śmiejąc się z niego. Bo jakby na to nie patrzeć to same organy człowieka sa baaaardzo cenne. Poza tym dochodzą jeszcze umiejętności! Jedni są dobrymi sportowcami, inni śpiewają czy graja na instrumętach, jeszcze ktoś będzie prawdziwym artystą!

Więc zapamiętaj, mówi się, że:
„Karzdy ma swoją cenę”. To nieprawda. Karzdy jest bezcenny. Nie ma takiej sumy za którą można było by kogoś kupić.

Każdy z nas jest wojownikiem a tej walce. Pionkiem w tej grze. Karzdy z osobna działając w pojedynkę mało zdziała, ale wszysch razem jesteśmy niepokonani. Jesteśmy kowalami własnego losu. To my wybieramy jaką drogą pujdziemy, kim chcemy zostać lub z kim mamy sojusze. I niech nikt nie udaje kogoś kim nie jest! Bo każdy z nas jest sobą, whjątkowym i niepowtarzalnym.

Takie właśnie jest moje życie. Jest trudne. Pełne upadków, gór i wzniesień. Pełne smutku i bulu, ale też radości i przyjaźni. I wiecie co? Nie nażekam. Bo to jest MOJE życie. To ja dechduje gdzie pujdę czh coś zrobię. Jest moje i nie pozwolę by ktoś nim żądził. Jest moje; niebespieczne, bolesne, chwilami jednak radosne. Ale mimo wszystko, jest wyjątkowe. Dlatego właśnie zawsze się podniosę i staję na przekór przeszkodzie. Bo to moja decyzja.
I nikt ani nic na świecie nie będzie za mnie podejmować decyzji.

Nigdy nie dowiemy się, co jest sensem życia, lecz nic nie jest w nim przypadkowe. Oderwijmy się na chwilę od codziennej rutyny. Nie żałujmy niczego. Po prostu żyjmy. Żyjmy wspomnieniem. Żyjmy chwila. Żyjmy tym co nas otacza. Żyjmy żeby żyć. Żeby nizego nie żałować i przy śmierci moglibyśmy powiedzieć: „Kurde. Ale ja miałem/am fajne życie”.
Żyjmy dla rodziny, przyjaciół, przygód czy też nas samych. Nigdy nie dowiemy się jak naprawdę jest sesn życia. Rodzimy się, żyjemy, umieramy. Taka kolej żeczy. Ale trzeba zrobić coś by nie żałować tego życia. Życie jest kruche i łamliwe, życie to jedno wielki bagno; i na tym polega jego piękno.

A jakie jest wasze życie? Macie swoich sojuszników czy dopiero ich poszukujecie? Pamiętajcie nigdy nie żałujcie swoich decyzji. Żyjcie tak aby ich nie żałować.

Wiecie co? Osobiści nie jestem dumna ze wszystkiego co zrobiłam w życiu, ale jestem pewna, że powturzyłabym wszystko jeszcze raz.

Pamiętaj… Żyj jak najlepiej… Bo po to jest życie…

Odpowiedz
1
Ewela83

Ewela83

•  AUTOR

@Madzik53 Dziękuję, jest wspaniałe! ♥ Wyniki 21 lipca.

Odpowiedz
1
Madzik53

Madzik53

@Ewela83 również dziękuję i czekam! ❤

Odpowiedz
Yume101

Yume101

Moje życie jest…
Właśnie. Czym ono jest?

Moje życie jest… przypadkiem.
To mogłaby być prawda. Czasem nie mam kompletnie pojęcia, co ja robię na tym świecie. Czy mam jakikolwiek cel? Jaki jest tego wszystkiego sens?
– Carpe diem! – usłyszałam na lekcji języka polskiego. Przerabialiśmy właśnie „Stowarzyszenie umarłych poetów”. – Chwytajcie dzień! – mówił uśmiechnięty profesor.
– A jak właściwie mamy „chwytać dzień”? – spytała koleżanka z ławki.
– Całe życie poszukujemy jego sensu marnując je przy tym. Powinniśmy się zatrzymać. Spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Żyjmy chwilą. – profesor zmierzył wzrokiem całą klasę. Swoje spojrzenie skupił na mnie. – Nigdy nie dowiemy się, co jest sensem życia, lecz nic nie jest w nim przypadkowe. Oderwijmy się na chwilę od codziennej rutyny. Nie żałujmy niczego. Po prostu żyjmy.

Moje życie jest… jednym wielkim kompleksem.
Jako dziecko uwielbiałam tańczyć. Chodziłam na lekcje tańca, zdobywałam medale, wyróżnienia. Jednak zaczęła się szkoła. Przestałam mieć czas na moje ulubione wówczas zajęcie. Chociaż pasja została mi do teraz. Nawet w wieku siedemnastu lat potrafię wskoczyć na parkiet i niewiele myśląc poddać się muzyce.
Raz wyjechałam na obóz letni z przyjaciółkami. Zapisałyśmy się na kurs tańca. Hip hop. To jest energia, to jest moc. Prowadził je dość zdrowo zakręcony nauczyciel. Miał na imię Maksymilian. Chciał, abyśmy podczas tych zajęć zaakceptowały siebie, ponieważ swoboda była według niego najważniejszą rzeczą w tańcu. Zrezygnował nawet z sali z lustrami, abyśmy nie patrzyły ani na innych, ani na siebie.
Zaakceptować? Nigdy nie umiałam siebie zaakceptować. Zawsze byłam „tą grubszą”. Chociaż się starałam, nie umiałam nic z tym zrobić. Moje fatum. Nawet wtedy, na zajęciach, czułam się nieswojo w towarzystwie szczupłych dziewczyn.
Wtedy wydarzyło się coś niezwykłego. Coś, czego nie zapomnę do końca życia.
Nauczyciel Maks podszedł do mnie, złapał za ramiona i powiedział:
– Pamiętaj, jesteś wartościową osobą. Nikt nie jest w stanie ci wmówić, że jest inaczej.
Potem mnie przytulił.
I pewnie miał rację. Nikt nie jest w stanie mi tego wmówić. Może z wyjątkiem jednej osoby. Siebie samej.

Moje życie jest… czasem przeszłym.
Ach te kochane czarne myśli. Pamiętacie to uczucie, kiedy coś wam się nie uda i macie ochotę przestać istnieć? Mówimy wtedy: „idę się zabić”. Cóż, też tak wiele razy myślałam. Szczególnie, kiedy wszystkie złe emocje zaczęły gromadzić się w jednej chwili. Nauka była najważniejszą rzeczą, trzeba się było przecież dostać do dobrego liceum. To także było najistotniejsze dla rodziców. Dodatkowo docinki ze strony kolegów z klasy. Tak, mężczyźni dorastają zdecydowanie dużo później niż dziewczyny. Do tego kłótnia z przyjaciółką. Spod deszczu pod rynnę.
– Jesteś jeszcze dzieckiem! Nie możesz mieć aż tak wielkich problemów! – usłyszałam od koleżanek. – Ogarnij się i nie rób scen.
Nie dawałam sobie z tym rady. Nie umiałam. Może nie chciałam. Może byłam głupia.
Nie mogłam spać. Nie mogłam marzyć. Nie mogłam myśleć. Nie mogłam egzystować.
Czekałam jedynie na pana odzianego w czerń trzymającego w dłoni ogromną kosę. Byłam gotowa oddać się w jego chłodne objęcia, pójść za nim jak najdalej stąd.
Jednak on nie przyszedł. Ani ja do niego.

Moje życie jest… pasmem nieszczęść.
Kiedyś potrafiłam wypłakiwać litry łez. Przez cały czas coś było nie tak jak powinno. A to problemy rodzinne, a to problemy z rówieśnikami lub problemy ze samą sobą. Nie potrafiłam cieszyć się życiem. Nie umiałam pojąć istoty szczęścia, które podobno gdzieś krążyło po ogromnym świecie. Chciałam odnaleźć to wspaniałe uczucie, o którym słyszałam od każdej osoby, z którą rozmawiałam. Lecz nie wiem czy mi się udało. Nawet teraz mam problemy z przyjęciem tej miłej, ciepłej emocji w swoje ramiona.
– Uśmiechnij się! – mówi do mnie przyjaciółka.
Spełniam jej prośbę i cały czas chodzę uśmiechnięta.
Trzeba przyznać, jestem całkiem niezłą aktorką.

Moje życie jest… czasem przyjemne.
Wspominałam, że jestem nieco rozrywkowa? Pewnie po poprzednich słowach nie przyszło wam to do głowy. Ale jednak tak jest.
Kiedy ktoś robi imprezę, wiem o tym pierwsza. Kiedy jadę do parku rozrywki, pomimo lęku wysokości, wchodzę na najwyższą atrakcję. Kiedy jestem na weselu, tańczę do białego rana.
Raz było u mnie w domu szesnaście osób. Wszyscy byli zadowoleni, uśmiechnięci, rozweseleni. Można by rzec, impreza idealna.
Na moje nieszczęście, rodzice przyszli o wiele wcześniej niż się tego spodziewałam.
Otworzyli drzwi i w nich stanęli próbując ogarnąć widok, który przed sobą mieli.
Ale jednak dzień ten przeszedł do historii jako najlepsza balanga w dziejach szkoły.
– A kiedy będziesz mieć wolną chatę? – pytał bez przerwy kolega z klasy.
– Raczej nie prędko. – uśmiechałam się życzliwie.
– Może ich jakoś przekonamy? Chciałbym znowu spędzić z tobą trochę czasu.
Jestem typowym ekstrawertykiem. Typ osobowości: działacz.
Kto podejmie się poprowadzenia gali na zakończenie szkoły? Pewnie ja. Kto zorganizuje wypad dzienny do Wrocławia? Pewnie ja. Kto, wśród grupy humanistów, zbierze pieniądze oraz wyda pozostałym należną im resztę? Prawdopodobnie również ja.

Moje życie jest…?
Pomimo złych chwil, jakie przeżyłam, staram się patrzeć w przyszłość. Samodoskonalę się. Tańczę, maluję, koloruję, sklejam, tworzę, piszę. Ewentualnie uczę się.
Przez te wszystkie lata nauczyłam się podchodzić do wszystkiego z pewnym dystansem, spojrzeć na swoje działania z innej perspektywy. Raz na jakiś czas staram się zatrzymać na chwilę. Odetchnąć głęboko i powiedzieć sobie samej, że wbrew temu, co czasem przychodzi mi do głowy, jestem wartościową osobą. Nawet, jeśli mam kłopot, z którego nie mogę się wydostać, nie blokuję się. Daje upust swoim emocjom, lecz po jakimś czasie ogarniam się i już nie robię scen. Idę wtedy z szerokim uśmiechem na ustach. Szczerym uśmiechem.
Nie odtrącam od siebie znajomych, którzy chcą spędzić ze mną czas, nawet kiedy wiszą nade mną czarne chmury i za chwilę runie z nich mocna ulewa. Nauczyłam się nie przejmować się zbytnio porażkami. Teraz jeśli coś naprawdę chcę, dążę do celu. Oczywiście grając przepisowo.
Czasem siadam na parapecie i patrzę przez okno. Widzę tętniące życiem miasto. Samochody jadące z zawrotną prędkością. Rozkwitające drzewa oraz krzewy. Dzieci grające w piłkę na boisku. Starzejący się budynek tuż obok mojego wieżowca.
Biorę wtedy głęboki oddech i mimowolnie uśmiecham się do siebie.
Cieszę się, że mam dach nad głową, że mam przyjaciół, że mam to, na co mogę sobie pozwolić. Że w końcu, po długich poszukiwaniach znalazłam szczęście. A ono przecież nie było tak daleko. Było tuż obok mnie, lecz ja nie umiałam go dostrzec.
Także, moje życie jest…
Nie.
Ono po prostu jest.

Odpowiedz
Yume101

Yume101

Dziękuję <3
Jeśli chciałabym napisać jeszcze wiersz, niekoniecznie w takiej tematyce, wysłać w osobnym wpisie? @Ewela83

Odpowiedz
Ewela83

Ewela83

•  AUTOR

@Yume101 Tak. :)

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (1)