Patryk

Panna_Potter

Patryk

Panna_Potter

imię: 5t4lk3r

miasto: Hogwart

www: facebook.com

358

Ostatni wpis

Panna_Potter

Panna_Potter

Moi drodzy!Zrobiłam sobie ponad pół roku przerwy*, aby przemyśleć sens mojej obecnoś... Czytaj dalej
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury, jesteś gościem :)

*Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×

Zaloguj się, aby dodać nowy wpis.

Panna_Potter

Panna_Potter

AUTOR•  

Cześć Ludziska😘

Mam dla was kilka ogłoszeń:
1. Nową serię („Marauder’s Game”) zacznę w wakacje tuż, po zakończeniu pierwszego sezonu z serii, którą aktualnie prowadzę („Twoja historia z Harrym, jako siostra Malfoya”).
2. Po wakacjach wrócę do starej serii i po zakończeniu kolejnego sezonu wstawię inne opowiadanie, które będzie trochę związane z opowiadaniem „Marauder’s game”. Bądźcie na bieżąco, żebyście nie byli zaskoczeni😉
3. Mam w planach serię opowiadań związanych z shippami. Co o tym sądzicie?
4. Postanowiłam ustalić dni, w które będę wstawiać quizy (wreszcie😂). Potrzebuję waszej pomocy. Muszę wiedzieć, które dni tygodnia wam odpowiadają.
5. O tym wszystkim wstawiłam też quiz-głosowanie, żebyście mogli zdecydować😉

Odpowiedz
2

I...n

@Panna_Potter Mi pasuje każdy dzień oprócz poniedziałku i wtorku, ale zawsze można przeczytać z jednodniowym opóźnieniem 😬💞

Odpowiedz
Panna_Potter

Panna_Potter

AUTOR•  

Moi Drodzy!

Mam problem i zwracam się z nim do was. Może wam uda się mi pomóc.
Chcę zacząć nową serię (oczywiście poprzednia dalej będzie). Mam jednak problem z główną bohaterką- Melanie Moon. Dziewczyna, tak, jak jej przyjaciele- Huncwoci- jest animagiem. Planuję jej przemiany w sowę, ale nie jestem przekonana, czy to właściwe zwierzę. Może macie jakieś inne propozycje? Przydałby jej się od razu pseudonim. Mam nadzieję, że mi pomożecie.

Czekam na wasze komentarze ❤❤

Odpowiedz
2
Panna_Potter

Panna_Potter

•  AUTOR

@ImaginationQueen Dziękuję za twoją opinię. Masz może pomysł na pseudonim dla tej postaci? Myślałam, że Huncwoci mogliby nazywać ją Piórko, ale nie wiem, czy to dobry pomysł. Co o tym myślisz?

Odpowiedz
1

I...n

@Panna_Potter Piórko to świetny pomysł! 💗

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (1)
Panna_Potter

Panna_Potter

AUTOR•  

Kochani!

Mam opowiadanie, które napisałam niedawno na konkurs. Chciałam się zapytać, czy chcecie quizy na podstawie tego opowiadania. Przy okazji, chcę poznać wasze zdanie na temat tej historii.

„Opowiem wam niezwykłą historię, która mnie spotkała. A więc tak: ten ponury jesienny wieczór zapowiadał się całkiem zwyczajnie. Byłam zmęczona, więc postanowiłam wcześniej położyć się spać.
Wtedy zdarzyło się coś zaskakującego. Ledwie przymknęłam oczy i nagle cały świat zawirował. Byłam zszokowana. Po chwili wszystko się zatrzymało i postanowiłam otworzyć oczy. Ujrzałam coś, czego nikt się nie spodziewał. Miałam nadzieję, że to tylko dziwny sen i zaraz się przebudzę. Niestety, nie była to żadna mara, lecz rzeczywistość, niecodzienna rzeczywistość. Zauważyłam, iż spoczywam na… niebieskiej trawie. Znajdowałam się na łące z niezwykle dziwnymi kwiatami. Rośliny zamiast płatków miały… kartki. Zerwałam piękną stokrotkę, która rosła obok mnie i przyjrzałam się jej dokładnie. Spostrzegłam, iż na stronach zapisane są cytaty z różnych książek fantasy.
Postanowiłam dowiedzieć się, gdzie jestem i jak wrócić do domu. Wstałam, rozejrzałam się i w oddali ujrzałam piękny zamek zbudowany w stylu romańsko-gotyckim. Postanowiłam pójść w tę stronę i poszukać kogoś, kto mógłby mi pomóc. Szłam chyba dziesięć minut, gdy nagle zza fioletowo-różowego drzewa wyskoczyła jakaś dziewczyna. Była wysoka, z pomarańczowymi włosami i purpurowymi oczami. Miała na sobie żółtą koszulkę i czarne leginsy, na nogach zaś nosiła złote sandały. W ręce trzymała łuk i strzałę wycelowaną w moją stronę.
-Kim jesteś i czego tu szukasz?- spytała ze strachem w oczach.
-Cześć- przywitałam się trzymając ręce w geście obronnym- zgubiłam się i pomyślałam, że może ktoś mógłby mi pomóc – odpowiedziałam, po czym przełknęłam głośno ślinę.
-O…- zawołała opuszczając łuk- mogłabym Ci pomóc- stwierdziła z entuzjazmem- Nazywam się Ellie.
-A ja Diana, miło mi.
-Więc z jakiej krainy pochodzisz?
-Ja?…- nie wiedziałam, co powiedzieć, „czy znają tu Polskę?”, „czy wiedzą, co to w ogóle jest ziemia?”- No cóż… Ja nie wiem, gdzie jestem, od tego powinnyśmy zacząć.
-No jak to? Jesteśmy w Księgowcu. Nasza kraina jest mało znana.
-Nie jesteśmy na ziemi?
-Chodzi Ci o tę planetę sąsiadującą z nami?
-A na jakiej planecie jesteśmy?
-Na KRAINIE, to skrót od siedmiu ważnych dla naszej planety krain: Kieszonkowo, Radiowo…
-Dobrze…- przerwałam jej niecierpliwie- ale w Układzie Słonecznym nie ma takiej planety.
-Ależ jest, tylko niewidoczna dla was.
-A jak mogę wrócić na ziemię?
-Ja tego nie wiem…
-To ja już…
-Ale znam kogoś, kto może Ci pomóc.
-Wspaniale, kto to taki?
-Tak zwany czarnoksiężnik Oziw…
-Oziw?- powtórzyłam ze zdziwieniem.
-Tak- zaczęła a w jej głosie można było wyczuć nutkę nadziei, że nie przerwę jej tym razem- to skrót od: okrutny, zły, inteligentny i wielki…
-Zaprowadzisz mnie do niego?
-Oczywiście, kocham pomagać innym.
Wyruszyłyśmy w drogę. Szłyśmy w stronę zamku, który wcześniej dostrzegłam. Po czterdziestu trzech minutach wędrówki podbiegłyśmy do pobliskiego srebrzystego jeziora. Usiadłyśmy, aby popatrzeć na piękne widoki i odpocząć. Nagle z wody wynurzyła się postać. Była to kolejna dziewczyna. Miała ona niebieskie włosy ozdobione muszelkami i złote tęczówki. Ubrana była w białą sukienkę do kolan, a jej stopy były bose. Wyszła chwiejnym krokiem z wody, zupełnie jakby pierwszy raz stanęła na nogach.
-Cześć, jestem Meria- przywitała się ledwo stojąc na nogach- a wy?
-Ja nazywam się Diana, a to moja przyjaciółka Ellie.
-Jesteś nimfą?
-Blisko- zawołała z entuzjazmem- Jestem nimfą po mamie i syreną po tacie…- po chwili wywróciła się, ale opowiadała dalej- Można powiedzieć, że jestem nimforeną.
-A nie powinnaś mieć ogona, tak jak wszystkie syreny?
-Tak, powinnam- westchnęła- Niestety, skradziono źródło mojej magii, a mój ogon też był czarodziejski.
-Kto ją ukradł?
Tu Meria przełknęła głośno ślinę.
-To był ten, o kim nie wolno wspominać- odpowiedziała szeptem.
-Kto?
-Nie mogę…
-A może chcesz wybrać się z nami do czarnoksiężnika Oziw-a? Może on mógłby Ci pomóc.
-Niestety… On już dawno mu służy…
-Komu?
-Temu, o kim nie wolno wspominać…
-I tak wybieramy się do zamku. Muszę wrócić do domu…
-Jesteście bardzo odważne- po chwili namysłu dodała- dobrze, pójdę z wami.
I wyruszyłyśmy w dalszą podróż. Po drodze Ellie i ja musiałyśmy pomagać naszej koleżance iść, gdyż chodzenie nie leżało w jej naturze. Wędrówka nie należała do łatwych. Na szczęście pomogły nam małe latające książeczki o barwnych okładkach (które chyba były odpowiednikami naszych motyli), uniosły one Merię więc łatwiej było jej chodzić.
Zaczeło się ściemniać i zatrzymałyśmy się przy najbliższych drzewach. Postanowiłyśmy spać pod gołym niebem na miękkiej trawie. Gdy już położyłyśmy się wygodnie obok lasu, nagle z półmroku wybiegł wilk. Lecz nie był on zwyczajny. Był srebrzysto złoty i miał piękne, błękitne oczy. Pędził prosto na nas, wspięłyśmy się szybko na najbliższe drzewo i czekałyśmy, aż się uspokoi. Zwierzę zaczęło biegać dookoła pnia, jak szalone. Po pięciu minutach wilk zmęczył się, odszedł od drzewa i położył się, zrezygnowany. Zdecydowałyśmy, iż jesteśmy teraz bezpieczne, więc zeskoczyłyśmy z drzewa. Zwierzę podniosło głowę i spojrzało na nas swoimi błękitnymi oczami. Zrozumiałam, że stworzenie nie chciało nas skrzywdzić, lecz coś się stało. Po chwili już wiedziałyśmy, co tak poruszyło wilka. Z lasu słychać było wołanie: „Szybciej, ruszajcie się. Wydaje mi się, że pobiegł w tamtą stronę!”
-Och, nie!- zawołały jednocześnie Ellie i Meria.
-Co się stało?- spytałam, wiedząc, że dzieje się coś złego.
-To stroperzy.- odpowiedziała cicho Ellie.
-Kto taki?
-Uciekajmy, szybko!
Z lasu wybiegli mężczyźni ubrani w granatowe kurtki i brązowe spodnie. Na nogach nosili stare skórzane kozaki. Mieli przy sobie kusze. Na widok naszej ucieczki z wilkiem zaczęli biec za nami. Przyspieszyłyśmy kroku, mając nadzieję, iż nie dogonią nas. Zobaczyłyśmy przed nami jaskinię, postanowiłyśmy do niej wejść. Chociaż było ciemno w środku, widziałam niezwykłe wzory na jej czerwono-żółtych ścianach. Po chwili usłyszałam oddalające się głosy stroperów.
-Kim są ci stroperzy?- spytałam z zaciekawieniem.
-To słudzy tego, o kim nie wolno wspominać- usłyszałyśmy za sobą głos. Był to wilk, z którym uciekałyśmy.
-T-to ty umiesz mówić?
-Tak, nazywam się Blaidd- odpowiedział, tak, jakby to było oczywiste- A wy to?
-Ja jestem Diana, a to moje przyjaciółki Ellie i Meria. Czego oni od Ciebie chcieli?
-Mam niezwykłe moce, a taki wilk, jak ja trafia się raz na milion…- wydawał się zasmucony swą naturą. Po krótkim namyśle dodał- A wy? Co tu robicie? Takie wycieczki w tych czasach…
-Wybieramy się do czarnoksiężnika Oziw-a. Ma pomóc mi wrócić do domu.
-Nie wiecie, że Oziw jest pod władaniem tego, o kim nie wolno wspominać? To niebezpieczne, lepiej wróćcie do…
-Ale my nie możemy- przerwała mu stanowczo Meria- chcę odzyskać swój ogon, a Diana chce tylko wrócić do domu!
Można by powiedzieć, że Blaidd zastanawiał się przez chwilę. Stałyśmy w ciszy jakiś czas.
-Dobrze, pomogę wam się tam dostać- powiedział wilk. Nie będzie to łatwe, gdyż do okoła zamku jest pełno strażników.
-Damy radę, musimy…
Postanowiliśmy, że tą noc spędzimy w jaskini. Następnego dnia wyruszyliśmy, teraz już w czwórkę w dalszą drogę do zamku. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie kolejne postacie, które postanowiły zagrodzić nam drogę. Były to gnomy, czyli małe szare stworzenia z długimi stojącymi uszami i krótkimi nosami. Miały wielkie wyłupiaste oczy z małymi źrenicami. Nosiły czerwone krasnale czapki, niebieskie koszulki i zielone spodenki. Kilku z nich trzymało w ogromnych (w porównaniu do reszty ciała) łapach miecze, pozostali z dużej gromady trzymało łuki i kusze. Wszyscy celowali w nas. Robili groźne miny i choć zabawnie wyglądali, nie było nam do śmiechu. Bałam się, że zaraz w nas strzelą. Na szczęście, w ostatniej chwili przyleciały książkotyle (małe książki będące odpowiednikami motyli), rozpraszając gnomy pomogły nam w ucieczce. Schowaliśmy się za najbliższymi krzakami, mając nadzieję, że stwory nas nie zobaczą. Jeden z nich pobiegł koślawo do zamku prawdopodobnie po to, aby powiadomić kogoś o tym, że próbowaliśmy przedostać się do budynku.
-No cóż, teraz przynajmniej wiemy, z czym mamy do czynienia- zauważył Blaidd.
-Ależ Ty jesteś spostrzegawczy- odrzekła sarkastycznie Ellie.
-Nie czas na kłótnie- przerwałam im, widząc, jak sztyletują się wzrokiem- Musimy pomyśleć, jak ominąć te gnomy.
Długo się zastanawialiśmy, co zrobić, aby przejść niezauważenie obok stworów. Minęło chyba dwadzieścia minut ciszy, gdy Blaidd postanowił przypomnieć nam, że oprócz gnomów, pałac chronią także smoki, loweny (wysokie, blade stworzenia przypominające kobiety o długich rudych włosach, które, gdy wyczują zagrożenie zaczynają zamrażać wszystko dookoła) i wiedźmy.
Sporo czasu zajęło nam wymyślenie dobrego planu na przedostanie się do zamku. W końcu nam się udało. Postanowiliśmy, że pomogą nam książkotyle, rozproszą gnomy, tak, abyśmy mogli przejść. Obok smoków postanowiliśmy przemknąć usypiając je oklumorencją (pyłek tej rośliny ma właściwości, które wprowadzają w głęboki sen), lowenom postanowiliśmy dać bukiet pięknych róż, walcząc o kwiaty nie zauważyłyby, iż przechodzimy obok. Wiedźmy postanowiliśmy przechytrzyć biegnąc w różne strony.
Niestety, wszyscy już nas szukali, co bardzo utrudniało nam pracę. Większość ludzi chciało uwolnić swoje rodziny, które były przetrzymywane przez tego, o kim nie wolno wspominać. Niektórym zależało jedynie na spełnieniu swego wielkiego marzenia, które było nagrodą za znalezienie i przyprowadzenie nas do zamku. Na szczęście udało nam się przemknąć między ludźmi niezauważenie, chowając się za drzewami i krzakami.
Po kwiaty oklumorencji musialiśmy wejść do mrocznego lasu zwanego przez mieszkańców puszczą potworów. Weszliśmy do głuszy, po chwili na swojej drodze spotkaliśmy pięknego jednorożca. Zastanawiałam się „czy według nich te niezwykłe stworzenia są potworami?”. Przekonałam się jednak, iż mieli oni rację. Na nasz widok zwierzę w jednej chwili przemieniło się ze srebrnego konia w wielką szkaradną bestię. Uciekaliśmy najszybciej, jak tylko mogliśmy. Udało nam się schować za drzewami. To dziwne stworzenie nie zauważyło, więc pomknęło dalej. Po chwili wyszliśmy z kryjówki, czując, iż jesteśmy już bezpieczni. Zerwaliśmy oklumorencję i postanowiliśmy pójść dalej. Niedaleko od lasu znaleźliśmy łąkę. Zerwaliśmy róże i zdecydowaliśmy się wrócić do naszej kryjówki w jaskini.
Powrót niestety nie był najłatwiejszy. Po drodze spotkaliśmy raksjasy (niewielkie zielone potwory ze spiczastymi opadającymi uszami, długimi nosami, jednym okiem i bez palców, cieniolubne), które prawie nas złapały, lecz przestraszyły się słońca. Gdy późnym wieczorem doszliśmy w końcu do jaskini, postanowiliśmy dostać się do zamku następnego dnia.
Tego dnia miał się sprawdzić nasz plan. Książkotyle podleciały do gnomów, rozpraszając je. My w tym czasie zakradaliśmy się w krzaki, czekając na odpowiedni moment, aby przejść obok. Niestety, nie było to takie łatwe, jak nam się wydawało. Gnomy biegały wszędzie. Nie mogliśmy pójść dalej. Już chcieliśmy zrezygnować, lecz na szczęście książkotylom udało się przegonić wszystkie stwory z dala od nas. Szybko pobiegliśmy dalej w stronę zamku, wciąż ukrywając się, aby nikt nas nie zauważył.
Poruszaliśmy się szybko, wciąż czając się w gęstych zaroślach. Po dłuższym czasie doszliśmy do smoków, na szczęście w porze karmienia. Ellie podeszła po cichu do zwierząt i wrzuciła po kilka kwiatów oklumorencji do ich jedzenia. Poczekaliśmy, aż smoki zasną i wtedy przeszliśmy cicho i ostrożnie obok nich.
Szliśmy w ukryciu chyba dziesięć minut, gdy zauważyliśmy już niedaleko nas loweny. Podbiegliśmy bilżej i po chwili postanowiłam rzucić bukiet róż w ich kierunku. Stworzenia rzuciły się na kwiaty, zostawiając nam wolne przejście, lecz niestety po chwili loweny zaczęły zamrażać wszystko dookoła. Na szczęście żadna z nich nas nie trafiła, lecz utrudniły one naszą drogę do kolejnego przejścia.
-I co my teraz zrobimy?- zmartwiła się Meria- Nasze przejście zamarzło, a loweny dalej walczą.
-Nie możemy teraz się wycofać- zawołałam widząc smutek na twarzach moich przyjaciół- za daleko zaszliśmy…
-Możemy zwabić je w jeden punkt, z daleka od przejścia i wtedy rozbić lodową ścianę- zaproponował Blaidd.
-To dobry pomysł, spróbujmy…
Udało mi się zabrać bukiet, gdy loweny walczyły ze sobą. Rzuciłam go najdalej, jak to było możliwe i pobiegłam w przeciwnym kierunku. Po chwili stworzenia zauważyły, iż bukiet jest daleko od nich. Przepychając się, pobiegły do róż, zostawiając nam wolną drogę. Wyszliśmy z ukrycia i ostrożnie poszliśmy w kierunku zamarzniętego przejścia. Razem rozbiliśmy lodową ścianę i pobiegliśmy dalej w głąb zamku.
Doszliśmy do centrum pałacu, tam czekały na nas wiedźmy. Na nasz widok wsiadły na miotły i zaczeły lecieć w naszą stronę. Tak, jak zaplanowaliśmy, wszyscy pobiegliśmy w inne strony. Czarownice były zdezorientowane, zupełnie tak, jak chcieliśmy. Zaczęły latać wszędzie dookoła, niektóre pozderzały się ze sobą, kilka z nich przez nieuwagę wpadło na ścianę. Została trójka wiedźm. Zaczęły rzucać zaklęcia naokoło, przez przypadek trafiały siebie nawzajem. Jedna zamieniła się w żabę, a dwie pozostałe w świnie. Ledwo powstrzymując śmiech, poszliśmy dalej.
Zatrzymaliśmy się w sali tronowej, w której siedział ten, o kim nie wolno wspominać. Mężczyzna nie odwrócił się, chociaż nas usłyszał.
-Kto śmie zakłucać spokój wielkiego Egona?!- spytał ze złością- Czy to Ty Oziw?
-Nie, to nie Oziw.- odpowiedziałam lekko drżąc ze strachu, gdyż nie wiedziałam, czego się spodziewać.
-Aha, pewnie przyprowadziłaś poszukiwanych zdrajców.
-Nie- odparłam- przyszłam razem z przyjaciółmi. To koniec Twojej władzy…
-Nie do końca…- to był Blaidd, lecz nie jako wilk a człowiek- Panie, przyprowadziłem je, tak jak chciałeś.
-Co to znaczy, Blaidd?- spytała Ellie z wściekłością.
-Jestem wilkołakiem, nie widać?
-Ale…
-No co?- spytał lekceważącym głosem- Myślicie, że te wiedźmy są aż tak głupie?
-Czyli, że to wszystko było ustawione?- spytała lekko zdezorientowana Meria.
-No, a co? Jeszcze nie zauważyłaś?
Nie rozumiałam, jak do tego doszło. Zaufałyśmy Blaiddowi, a on nas oszukał. Musiałyśmy teraz same walczyć z wrogiem.
Obok wilkołaka zauważyłam wielki kryształ pochłaniający magię. Domyśliłam się, że to w nim więziona jest moc Merii. Poprosiłam Ellie, aby podała mi łuk i strzałę. Wycelowałam w kamień, wiedząc, jakie ryzyko wiąże się z tym pomysłem, strzeliłam. Strzała trafiła, a w krysztale zrobiła się szpara przez, którą wypływała magia. Meria odzyskała swe moce, więc teraz miałyśmy większe szanse na wygranie tej nierównej walki. Trochę tej mocy wpłynęło także we mnie. Na szczęście, miałyśmy dzięki temu przewagę.
-Zabij je…- zasyczał Egon.
Blaidd przemienił się w wilka i rzucił się na Merię, która zdezorientowana upadła na ziemię. Udało jej się zrzucić z siebie zwierzę i odsunąć się o kilka kroków. Wtedy Ellie wyciągnęła strzałę i zabiła wilkołaka. Egon spojrzał z przerażeniem na martwe zwierzę.
-Ze mną nie pójdzie wam tak łatwo…- zawołał, widząc, że nasze oczy zwrócone są w jego stronę.
Wtedy zamienił się w kłębek dymu, który wyleciał przez drzwi. Słychać było echo słów: „Jeszcze tu wrócę i to wtedy, gdy nikt nie będzie się tego spodziewał!”.
Poszłam wraz z Ellie wypuścić więźniów zamczyska, a Meria uwolniła całą magię z kryształu. Wszystkie potwory i wiedźmy uciekły wraz z Egonem. Księgowiec wrócił do swej pierwotnej świetności. Wszyscy mogli czuć się bezpiecznie. Puszcza potworów przestała być strasznym, prerażającym miejscem. Rośliny i drzewa znów były kolorowe, jak dawniej. Mieszkańcy lasu nie byli już dłużej potworami,więc zmieniono nazwę na puszczę szczęścia, gdyż sam widok miejsca umilał dzień ludziom.
-A więc…- westchnęłam- to już koniec naszej wspólnej przygody?
-Nie do końca- zawołała uradowana Meria.
-Ale, jak to?
-Nie mam żadnej rodziny, więc mogłabym zamieszkać na ziemi.
-Naprawdę- zawołałam z niedowierzaniem.
-Ja też…- wtrąciła Ellie- ale gdzie my zamieszkamy?
-Znajdziemy jakieś rodziny i zmienimy trochę swój wygląd.
-To świetny pomysł-potwierdziłam.
Czarnoksiężnik Oziw wymyślił sposób, dzięki, któremu zawsze, gdy zechcemy, będziemy mogły odwiedzać Księgowiec. Dał nam zaczarowane naszyjniki, które mogą nas przeteleportować do KRAINY. Przeniosłyśmy się na ziemię do Polski. Ellie zmieniła swój wygląd, jest teraz niską krótko włosą blondynką mieszkającą w rodzinie, nazywa się Kasia. Meria zaś stała się wyższą dziewczyną o długich, jasnych włosach o imieniu Patrycja.
Ta przygoda była niezwykła i wspania. Wraz z przyjaciółkami odwiedzam Księgowiec raz w tygodniu. Pilnujemy tam porządku i opiekujemy się mieszkańcami tej krainy.”

Czekam na wasze odpowiedzi w komentarzach 😃

Odpowiedz
2
TheLittleCat

TheLittleCat

@Panna_Potter Nie przeczytałam zupełnie do końca, ale początek naprawdę oryginalny! 😊 I dziękuję bardzo za obserwację! 😍

Odpowiedz
1