~Storytime z piątku~
Ogl to po szkole o 16 wyszłam z kol na rowery :>
I to jest tak, że ja mieszkam w takiej malutkiej wiosce, a ona w dosłownie graniczącym z tą dziurą małym miasteczku.
Umówiłyśmy się, że obie podjedziemy pod taką polną drogę na której kilka domów stoi, a ta dróżka to taki skrót pod basen w tym miasteczku. Se jedziemy, aż w końcu mi mówi:
"Chyba pomyliłyśmy drogę."
Bo tam jest właśnie kilka takich wiazdów w takie dziury, ale no nic. Podchodzimy do pierwszego lepszego domu, żeby się zapytać, czy stamtąd da się dojechać pod basen. Widzimy, że pod jakimś domem stoi taki typowy Zbychu. No to się go pytam
"Przepraszam, może wie pan, jak dojechać pod basen? Bo my się chyba zgubiłyśmy. A on mi mówi:
"Jak wagarowiczom nie pomagam"
Przypominam, że była 16:40 piątek. Moja kol mówi:
"My już skończyłyśmyl ekcje"
A on na to
"Ja takim lafiryndom nie wierzę"
xd co?
No ale nic mu nie mówimy, odjeżdżamy, a on wychodzi z tego swojego podwórka z piwem w ręce i zaczyna za nami iść i coś krzyczeć, ale na szczęście zgubiłyśmy go.
Drugie na szczęście, okazało się że to dobra droga.
Ale trch strach był i tak xd

2 rozdziały za minutę!