Patryk
27

Atlantic

Patryk
27

Atlantic

imię: maria

miasto: ???

www: wattpad.com

o mnie: przeczytaj

30315

O mnie

zbiera się na burzę i niebo jest tak ciemne, że nie sposób stwierdzić, która tak naprawdę jest godzina
jeszcze nie pada, jeszcze nie, ale mam wrażenie, że cały kosmos wisi mi nad głową i czeka, by się zerwać
na ścianach wiszą zegary, które już od dawna nie... Czytaj dalej

Ostatni wpis

Atlantic

Atlantic

o shit ale was okłamałam te dwa lata temuXDDD sorry i was ✨clinically depressed✨ ... Czytaj dalej

Odznaki

Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury, jesteś gościem :)

*Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×

Zaloguj się, aby dodać nowy wpis.

.Fandomowx.

.Fandomowx.

@Atlantic napisałaś że jak ktoś wyśle ci łańcuszek, hejt itp. to go zablokujesz. Czym jest blokowanie?

Odpowiedz
Atlantic

Atlantic

•  AUTOR
Odpowiedz
2
.Fandomowx.

.Fandomowx.

@Atlantic dzięki 😁

Odpowiedz
Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

~ powrót do przeszłości, czyli smoki, smoki i jeszcze trochę smoków ~

Jakiś czas temu dotarło do mnie, że formalnie ten profil istnieje od ponad 3 lat. Kurczę, to strasznie dużo czasu, nawet jeśli bierzemy pod uwagę, że funkcjonować zaczął dopiero po jakimś roku od utworzenia. Ponad dwa lata tutaj. Przez dwa lata ludzie potrafią się zmienić niemal nie do poznania, chociaż oczywiście na sobie ciężko jest to dostrzec. Niemniej dokopałam się niedawno do samego dna mojego profilu i wytargałam stamtąd pierwsze nie-od-razu-porzucone opowiadanie, pod mało ambitnym tytułem „Smocza Krew”. Czytam to sobie właśnie, od prologu do jedenastej części i w sumie to umieram ze śmiechu. Nigdy nie miałam na tą historię jakiegoś sprecyzowanego pomysłu, ale nie sądziłam, że to aż tak widać. W zasadzie nie wiadomo, do czego to wszystko zmierza, a niektóre fragmenty są tak idiotyczne, że niemal mnie to boli. I pomyśleć, że ostatnią część wstawiłam 11 miesięcy temu… Gdzie wtedy były moje szare komórki? Anyway, doszłam do wniosku, że nie wszystkie elementy tego… eeee… uniwersum (o ile można to tak nazwać) są totalnie do wywalenia i, z czystej ciekawości, mam ochotę wznowić tę serię. Pierwszym podejściem było „The Hunter”, jako że chciałam jakoś na powrót wbić się w ten zułomniały świat, ale nie wiem, jak to właściwie zostało odebrane i ile z osób, które to przeczytały (ktoś to w ogóle przeczytał do końca?) ogranęło nawiązania do starego, wyskrobanego kiedyś pseudofantasy. Historia w gruncie rzeczy niewiele ma wspólnego z tą opisaną w „Smoczej Krwi”, jeśli ten zlepek dziwnych akcji jest w ogóle historią – wzięłam stamtąd tak naprawdę kraj, smoki i koncept Zakonu Argaharu (zawsze podobała mi się idea zakonów, one coś w sobie mają, nie sądzicie?). Poniekąd chciałam też wyjaśnić, jak się tak naprawdę mają sprawy z Duanimi (co za idiotyczna nazwa). Wcisnęłam to w całość dopiero teraz, bo prawdopodobnie pisząc „Smoczą Krew” w ogóle się nad tym nie zastanawiałam, ale dwie dusze – ludzka i smocza – to nie coś, z czym można się urodzić lub dostać to, kiedy się tego zapragnie. To będzie totalna modyfikacja, ale po namyśle stwierdzam, że Zakon nie powinien być bezwzględnie dobry ani też bezwzględnie zły. Gdyby ktoś nie zrozumiał dokładnie, jak potoczyły się losy Todda – Duanimi to (w nowym zamyśle) ludzie naznaczeni przekleństwem. Ludzie, którym smok odebrał coś bardzo cennego i którzy, w całym swoim bardzo ludzkim gniewie, wchłonęli bardzo smoczy chłód – kawałek duszy smoka. Nie wiem, czy da się uratować opowiadanie tak bardzo spieprzone jak „Smocza Krew”, ale czemu nie – spróbujmy. Jeśli ktoś ma ochotę się w to bawić razem ze mną, to zapraszam serdecznie, pośmiejemy się. Przy okazji, pytajcie o co chcecie – sama niewiele z tego rozumiem, ale może wymyślę Wam odpowiedź na poczekaniu😂

A teraz idę ryć ze swojego „dzieła” – co powiecie na to:

„Napastnik posłał w stronę Naraime jeszcze trzy strzały, ale te z brzdękiem odbiły się od zaklętej smoczą krwią peleryny. Dopiero gdy księżniczka stanęła nad łucznikiem, ten zdał sobie sprawę z tego, w jak beznadziejniej sytuacji się znalazł.

– Pani… – szepnął błagalnym tonem i wyciągnął przed siebie prawą dłoń.

Naraime byłaby skłonna się zawahać. Napastnik okazał się młodą dziewczyną, zapewne w wieku księżniczki i powodował w niej przytłaczające uczucie litości. Ale popełnił błąd. Gdyby wyciągnął w jej stronę lewą rękę, ocaliłby swe życie. Ale w lewej dzierżył ukryty za plecami sztylet. Pomyłki bywają zabójcze – na wewnętrznej części prawej dłoni widniał tatuaż przedstawiający koronę, symbol Awaladu.

– Nie tym razem – warknęła Naraime, upajając się widokiem przerażenia na twarzy wroga.

Kuugan przeszył ciało wojowniczki, a stal krasnoludów błysnęła złowieszczo w promieniach słońca, które mieszały się z krwią dziewczyny.”

W skali od 1 do 10 – jak bardzo bezsensowna jest ta sytuacja?😂 Przeanalizujcie to sobie krok po kroku: ktoś do niej strzela, ale strzały jakoś nie bardzo robią jej krzywdę. Laska idzie więc sobie do tego łucznika jak prawilny osiedlowy Sebix i po prostu przebija go mieczem. Nie mówiąc już o tym, że ta cała Naraime byłaby „skłonna się zawahać” tylko dlatego, że napastnik okazał się laską. Czy to nie jest seksizm, proszę państwa? I jeszcze jakieś gangsterskie tatuaże w najbardziej widocznym miejscu, jakie istnieje. No 300 IQ po prostu.

Takich rzeczy jest tutaj masa, więc – adíos – idę czytać, bo chyba w życiu się tak nie uśmiałam.

A.

Odpowiedz
36
pipi_lili

pipi_lili

Odpowiedz
1
.Emisia.

.Emisia.

Moim zdaniem to uniwersum ma OGROMNY potencjał i równie ogromnie warto to poprawić.

Odpowiedz
1
Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

~ pytanie, sztuk jedna, oraz jeden ważny film ~

🐚 Primo, program graficzny mi nawalił, więc mam pytanie: czy ktoś z Was zna może osobę, której chciałoby się zrobić miniaturkę do quizu?

🐚 Secondo, czytam sobie właśnie pewne opowiadanie. Boję się opowiadań od kiedy skończyłam Schultza (proza poetycka, przepiękne teksty, ale bardzo męczące), ale teraz dla odmiany trudność tkwi w tematyce – „Proszę państwa do gazu”. Chyba nie muszę tłumaczyć. Generalnie nie będę się (jeszcze) rozwodzić nad samym tekstem, bo muszę to skończyć, a potem jeszcze na spokojnie przetrawić, ale z Holokaustem wiąże się bezpośrednio coś, o czym już dawno planowałam powiedzieć.

Otóż postawiłam sobie za cel obejrzenie wszystkich filmów nominowanych ostatnio do Oscara – nie wyszło, bo widziałam tylko część. W tym „Parasite”, który, tylko nie bijcie, jakoś mnie nie zachwycił. Zachwyciło mnie za to coś innego – „Jojo rabbit”. Do tego stopnia, że gdyby to zależało ode mnie, to główna nagroda przypadłaby właśnie tej produkcji. Przyznam szczerze, że pierwszy raz spotkałam się z czymś takim jak czarna komedia, wydawało mi się wręcz niewłaściwe, że można słowo „komedia” umieścić w realiach nazizmu. Wygrali to. Zrobili coś, czego jeszcze nie było, coś odważnego, fenomenalnego i poruszającego. Nie kolejny dokument, w którym znudzony lektor mamrocze coś o „blabla, pogrom Żydów, blabla, Hitler, blabla, wojna”. I autentycznie, była to komedia – jeden z tych filmów, na których naprzemiennie płaczesz i się śmiejesz. Historia rysuje się z grubsza tak, że mamy małego chłopca, lat może 10 – tytułowy Jojo, czyli Johannes. Dziecko zafascynowane nazizmem, traktuje Führera niemal jak boga – do tego stopnia, że tworzy sobie wymyślonego przyjaciela, którym jest właśnie Adolf (gra go sam reżyser, który jest genialnym komikiem, więc efekt powala). Ojciec Jojo jest na wojnie, możliwe, że działa na niekorzyść Niemiec, jego siostra nie żyje (i, prócz tego i imienia, nie ma o niej żadnych informacji). Jojo mieszka więc z matką, która działa w ruchu oporu i ukrywa nastoletnią Żydówkę. Jak możecie się domyślić, Jojo i Elsa w pewnym momencie się spotykają i pewien młody nazista musi przewartościować swoje priorytety, bo jego obraz Żyda, który Elsa z upodobaniem podsyca, świetnie się przy tym bawiąc, powoli zaczyna się sypać.

Generalnie sam charakter komediowy robi z tego filmowy majstersztyk, ale jeśli ktoś miał do czynienia z panem o nazwisku Freud, to wyciągnie z tego jeszcze więcej. Osobiście uważam, że propagandę nazistowską moża punkt w punkt odnieść do tego, co dzieje się w dzisiejszym świecie. Myślę, że przykładów możnaby tu mnożyć, ale sami dobrze wiecie, w czym rzecz.

W każdym razie, polecam serdecznie. Trafia w sedno.

Odpowiedz
33
booklie.

booklie.

@Atlantic ja mogłabym zrobić miniaturkę, jeśli chcesz
A co do filmu, jest to jedyny film z nominowanych do Oscara, który widziałam. Nie będę pisać jeszcze raz tego, co ty, bo wyszłoby głupio, ale, no, podobał mi się 😅

Odpowiedz
FallenPuppeteer

FallenPuppeteer

@Atlantic Jojo Rabbit był absolutnie genialny, byłam pod ogromnym wrażeniem.

Odpowiedz
pokaż więcej odpowiedzi (5)
Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

~ moje, tak zwane, gadanie, które jest trochę długie ~

Na początek Was zmartwię – zostało 12 dni do końca wakacji, po czym niestety idziemy do szkoły, a przynajmniej na to się zanosi. Też nie wiem, kiedy to minęło.

A teraz to istotniejsze. Na początku trzeba pamiętać, że mamy swój udział w nieszczęściu zwanym „polska wieś” – mianowicie, jeśli ulicą przechodzi dziewczyna w burce, to efekt jest taki, jakby przetoczyła się tamtędy burza piaskowa, armia husarska i Kim Dzong Un na rowerze. Osobiście doszłam do wniosku, że hidżab jest świetnym wynalazkiem i doskonałym remedium na bad hair day, czyli w zasadzie bardzo by mi się przydał. Niemniej, jest to przede wszystkim ten jeden element, który w naszym kraju automatycznie klasyfikuje tę biedną dziewczynę jako „gorszą, ułomną, niewykształcaną i cholera wie co jeszcze”. Nie zliczę, ilu chrześcijanom zadałam pytanie „dlaczego?” i sensownej odpowiedzi nikt mi nie dał, bo też – uwaga – chrześcijanie o islamie gówno wiedzą.

Nauczanie religii w Polsce to tak naprawdę jedno wielkie pranie mózgów. Jak człowiek ma wyrobić sobie swój własny religijny światopogląd, skoro od małego wciska mu się „jedyną prawdziwą wersję i spróbuj tylko powiedzieć inaczej”, nie dając nawet szansy na zaznajomienie się z czymkolwiek obcym, bo z góry klasygikowane jest to jako złe. W ten sposób tworzy się nam nasz słynny już na świecie, ograniczony tok postrzegania rzeczywistości, a kolejne pokolenia wyrastają na osoby uprzedzone do wszystkiego, co nie jest białe, chrześcijańskie i heteroseksualne. Jeżeli ktoś decyduje się na wiarę chrześcijańską, to jej nauczanie powinno odbywać się w kościele, nie w szkole, gdzie bezczelnie za wiarę stawia się oceny. Pytanie jednak brzmi: w jaki sposób człowiek ma cokolwiek wybrać, skoro możliwość dostaje z góry tylko jedną?

Wracając do islamu – kocham go. Nie wiem, czy mieliście okazję poznać jakiegoś muzułmanina czy też muzułmankę, ale z mojego doświadczenia wynika, że to są naprawdę cudowni ludzie. Stanowią wręcz oczywisty kontarast do dwulicowości moherowych beretów, które w całej swojej obłudzie i chamstwie myślą, że wystarczy podreptać do kościoła i już im jest wszystko odpuszczone. Islam jest surowy, islam jest brutalny, ale islam tworzy ludzi tak niesamowicie łagodnych i pokornych, że zakrawa to niemal na ironię. Propaganda wpaja nam obraz fanatyków, terrorystów i morderców, ale wystarczy pojechać na wschód i wszystko posypie się jak domej z kart.

Mnie osobiście zastanawiało zawsze, jak kobieta może z własnej woli trwać w czymś, co ewidentnie jej ubliża. Jak może godzić się na to, by jej płeć definiowała, że jest gorsza od mężczyzny, że mniej jej się należy, że musi być mu posłuszna. Ostatecznie stwierdziłam, że trzeba przeczytać Koran. Z Koranem jest ten problem, że występuje jedynie po arabsku, a wszelkie przekłady są mniej lub bardziej pozmieniane. Czasami autorzy tłumaczeń wstawiali tam frazy tak bezczelne, że strach pomyśleć, a kiedy pytałam o to znajomych z Omanu, patrzyli na mnie jak na wariatkę. Arabski znam, niestety, za słabo, żeby poczytać to sobie sama, ale z pomocą bardzo miłych ludzi, którzy przełożyli mi to na angielski i francuski, udało się.

I wiecie co? Ktoś przepisał Biblię. Nie dość, że się z tym nie krył, to jeszcze, szczególnie w kwestii kobiet, uczynił swój tekst znacznie bardziej postępowym i feministycznym. To w Koranie kobieta ma prawo zachowku, to w Koranie kobieta może prowadzić biznes i zarządzać swoimi finansami. To w Koranie zdanie kobiety będzie się liczyć w kwestiach politycznych, to w Koranie kobieta będzie mogła decydować wspólnie z mężem o przyszłości swoich dzieci. Pojawia się sporo sprzeczności – teorerycznie facet może zaciągnąć swoją żonę do łóżka kiedy tylko mu się podoba (chyba że ma okres albo jest w okresie okołoporodowym, ponownie, abe islam, bo w Biblii tegi nie ma), a z drugiej strony musi dbać przede wszystkim o jej komfort i przyjemność, więc gwałt nie wchodzi w grę. Teoretycznie może ją uderzyć, ale z drugiej strony Allah nie lubi tych, którzy krzywdzą, czyli przemoc w małżeństwie nie jest mile widziana (ponownie, w Biblii tego nie ma). Teoretycznie muzułmanin może mieć do 4 żon, ale „jeśli zaś obawia się, że nie będzie w stanie być sprawiedliwym i kochać każdej jednakowo, niechże lepiej weźmie jedną za żonę, albowiem Allahowi nie podoba się niesprawidliwość” (tymczasem w Biblii żonę można olać, wywalić z domu i na luzie zdradzać ją z każdą niewolnicą). Wreszcie ten hidżab, który nasze media przedstawiają w roli narzędzia zniewolenia, to dzieło kobiety, żony Mahometa – A’iszy bint Abi Bakr (*sprawdza, czy dobrze napisała*), wielkiej uczonej, genialnej generał i jednej z najważniejszych polityków Wschodu. A’isza była zdania, że hidżab sprawi, że mężczyzna nie będzie kierował się urodą kobiety, a jej intelektem. Zresztą A’isza była fenomenem, do twgo stopnia, że jej jedyną porażkę – przegraną Bitwę Wielbłądzią, obrócono przeciwko kobietom jako tym, które nie nadają się do walki i sformuowano im zakaz działalności politycznej. W gruncie rzeczy, świat to olał, pojawiła się Malalai z Maiwandu, Afganistan się wyłamał i tak się to skończyło. Zresztą islam nie istniałby bez kobiet. W Biblii jest w zasadzie tylko Maryja, ewentualnie Sara od Abrahama, która nie zrobiła nic poza urodzeniem bachora. To islam, oprócz Marjam, ma Chadżidżę (prawdopodobnie chrześcijanka, Amirat Kurajsz, czyli księżniczka Kurajszytów, pracodawczyni Mahometa, a potem jego żona, ogólnie niezła bizneswoman i totalna badass), Asija (królowa Egiptu, to ta laska, która uratowała Mojżesza), Fatima (córka Mahometa i Chadżidży, she ruled the kingdoms), oczywiście sama A’isza i wszystkie bad bitches pod postacią sułtan, sultrim i królowych, które owijały sobie świat wokół palca.

Trochę się to przydługie zrobiło, więc, konkludując – nie dajcie się propagandzie, nie dajcie się stereotypom. Islam jest super.

Odpowiedz
39
Atlantic

Atlantic

•  AUTOR

@dead.girl.walking O nieee, przepraszam😂 Pozdrowienia dla Twojej mamy, chociaż niekoniecznie musisz jej je przekazywać… na wszelki wypadek😅

Odpowiedz
1

n...r

@.Emisia.
W niektórych krajach, gdzie przeważającą religią jest Islam, rzeczywiście tak jest (Arabia Saudyjska), ale ogólnie to nie.

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (6)
Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

Jeżeli po „Behawioryście” miałam do Mroza szacunek, po „Głosach z zaświatów” respekt za research, to po Chyłce to wszystko poszło się pieprzyć.

Teraz jedyne co mi zostało to uwielbienie.

Kryminały czy thrillery czyta się po to, by trochę pomyśleć, ruszyć dwoma ostatnimi szarymi komórkami, w ostateczności dać się autorowi zaskoczyć – takie było moje zdanie przez bardzo długi czas. I chociaż książek, które mogłabym Wam polecić są masy, a książek, które mogłabym tu zjechać – masy mas, to w tym momencie siedzi mi w głowie tylko to. Po raz pierwszy czytam sobie taki gatunek nie dla samej sprawy, ale dla bohaterów.

Change my mind, ale Chyłka i Zordon to Solangelo w realu i wersji hetero. Przy czym Chyłka to Nico, a Zordon jest Willem.

Przyznam, że bałam się sięgnąć po thriller prawniczy (w ogóle po thriller, przerażała mnie ta nazwa😅), ale przysięgam, nie żałuję. Po pierwsze – thrillery nie są horrorami, nie zes***ie się ze strachu, także spokojnie. Po drugie, jakkolwiek wydawało mi się, że prawniczy bełkot będzie mi bardzo przeszkadzał, tak zupełnie tego nie odczułam – wręcz przeciwnie, to wszystko stworzyło bardzo realistyczny klimat. Podobne obawy miałam zresztą, kiedy czytałam „Listy zza grobu” i „Głosy z zaświatów” – tam wkracza patomorfologia i efekt jest identyczny.

Nie wiem jak Wy, ale ja mogłabym napisać kryminał tylko po to, by zobaczyć miny służb inwigilacyjnych, zaalarmowanych przesyceniem mojej wyszukiwarki hasłami dotyczącymi niemal niewykrywalnych trucizn, kiedy otworzę im drzwi w szlafroku, z kubkiem herbaty w ręce i grzecznie spytam, o co chodzi.

Moja opinia została wysnuta na podstawie 2 pierwszych „części”, ale jeżeli:

1. lubicie wartką, dynamiczną akcję

2. chcecie być pewni, że zakończenie Was zaskoczy

3. nie przeszkadzają Wam przekleństwa

4. szukacie bohaterów, których można shipować za pełnym przyzwoleniem autora i z całą surowością procesu shipowania, ponieważ chemia między nimi jest hiperwyczuwalna i wiecie, że MUSZĄ BYĆ RAZEM (zjawisko znane w kręgach riordanowskich jako syndrom Solangelo)

to Chyłka jest dla Was. Poważnie.

A.

Odpowiedz
30
Atlantic

Atlantic

•  AUTOR

@Smoothen Może USA? Zboża tam trochę rośnie, a Amerykanie kupią wszystko, z czego można zrobić protest i wstawić na relację.

Odpowiedz
1
Smufen

Smufen

@Atlantic dobry pomysł. Prawa zbóż są idealnym materiałem na protest, więc powinni być zadowoleni😌

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (29)