No cześć,
Więc do tej pory byłam w hotelu na Krabi, teraz jestem w willi na Ko Samui i-uwaga uwaga-MAM INTERNET. Nie mam komputera, ale można uznać, że wróciłam do życia. No, tak w 30%.
Więc byłam dzisiaj w miejscu zwanym Świątynia Tygrysa, czy jakoś podobnie. Ogólnie jest fajnie-małpy, słonie i tak dalej. Problem jest jeden-świątynia znajduje się na szczycie góry, a na nią można się dostać tylko pokonując 2400 mega stromych schodów. Oczywiście uznałam, że kto tam wejdzie, jak nie ja ?!
Zaczęłam tego żałować po 500 schodkach.
I gdzieś w tym momencie wpadłam na myśl-ciekawa jestem, co by było, gdyby Avengers próbowali się wpakować do tej świątyni po schodach.
Wyobraźcie to sobie-Clint narzekający, że jest na to za stary, Natasha śmiejąca się z Tony’ego, który wypluwa płuca ze zmęczenia… Bo oczywiście wchodził bez zbroi.
Powiem tak-tylko dzięki takim myślom udało mi się tam wpakować :)
Wracam za kilka dni z kolejnymi sprawozdaniami z moich głupich pomysłów w Tajlandii :DD

Hej,
Przykro mi to mówić, ale przez całe ferie (które dla mnie zaczynają się w przyszłym tygodniu) nic się nie pojawi, ponieważ wyjeżdżam na całą przerwę na drugi koniec świata :P
Bardzo was przepraszam, i za wyjazd jak i za ostatnią nieaktywność… Do końca tygodnia lub w sobotę postaram się coś napisać :)) Na co najbardziej czekacie ? :)