No więc miałam przygotowane calutkie długaśne opowiadanie co dzisiaj robiłam i dla czego nie dawałam oznak życie, ale jak zwykle nie włączyłam aut-zapisu więc opowiem wam tu w skrócie: Najpierw o 10:30 była msza w Klimontowie ponieważ dzisiaj mijają równo dwa lata odkąd mój kolega z klasy zmarł na raka…. dlatego przez ostatni czas nie pisałam za dużo wpisów, bo chciałam się przygotować psychicznie po mszy wraz z trzema koleżankami z klasy i dwoma kolegami którzy też byli na mszy poszliśmy na lody i było z********* tylko gdyby około 10 metrów od stoiska nie była zdechnięta mysz czy tam wiewiórka z flakami krwią i żebrami, no i gdyby w aucie nie rozwaliła mi się wanta na białe spodnie i koszulkę. Oczywiście dostałam opierdziel, ale po powrocie do domu sie przebraam i wszystko było znowu z********* i już chciałam się zabrać za tworzenie bitwy zwierzaków, ale stary się uparł, że mamy jechać całą rodziną do jakiegoś muzeum czołgów, w ch** mi się nie chciała, ale na miejscu okazało się całkiem spoko. Miałam nawet zdjęcia, ale już nie chce mis się szukać więc jutro je wszystkie znajde i prześle, ale wracając do tematu później się rozpadało a my nie jedliśmy obiadu więc na szybko szukaliśmy jakiejś restauracji i po 45 minutach znaleźliśmy restauracje pod tytułem ,,Chono Tu'' i było tam z*********, ludzie byli super, mieli solidne porcje i nawet telewizor z teledyskami, ale nie takimi starymi tylko takimi fajnymi i w tym mieli moją ulu piosenkę czyli welleman więc samą restauracje oceniam ogólnie dobrze i zachęcam do wpadania (miejsce na chamską reklamę 10/10). Nażarliśmy się jak świnie i w drodze powrotnej robiłam edit ray'a w wianku (jak będzie gotowy to pokażę). I teraz siedzę tu i to piszę więc story life z******** XD i jestem bardzo ciekawa czy ktoś dotrwał do tego momentu i jeszcze to czyta bo jest ciekawy kiedy to się skończy, a więc jutro jak będę miała czas to pokażę wam te zdjęcia z muzeum czołgów i zamieszczę tę odkładaną bitwę zwierzaków więc, ja tyle nara i miłego wieczory kryształki ^^