🤎Post będzie długi i skierowany głównie do tegorocznych ósmoklasistów🤎

Z racji tego, że już bliżej niż dalej do rozpoczęcia rekrutacji do szkół średnich, a egzaminy coraz bliżej, chciałam wam udzielić paru ,,rad”, które sama chciałabym usłyszeć rok temu. Oczywiście nie narzucam nikomu swojego zdania, po prostu może to być dla kogoś pomocne!

🤎Po pierwsze🤎

Zacznijmy może od egzaminów, które akurat mojej osoby nie stresowały, jednak wiem, że wielu uczniów bardzo się nimi przejmuje. Jest to oczywiście normalne, to taki pierwszy egzamin, który o czymś znaczy, i który ma jakieś tam znaczenie na naszą przyszłość.

Dlaczego jakieś tam? Bo nawet jeśli nie pójdzie on wam najlepiej, nie znaczy, że w przyszłości nie zostaniecie np. lekarzem lub kimś innym, kim chcielibyście być.

Jeśli chcecie być załóżmy tym lekarzem(tak, przyczepiłam się do tego zawodu chyba XD), ale nie dostaniecie się na biolchem, ani na żaden inny profil w liceum, nie znaczy, że nie uda wam się dostać na medycynę. Oczywiście, że uczenie się samemu będzie o wiele trudniejsze, jednak nie niemożliwe. I tak samo jest ze wszystkim. Dlatego jak najbardziej jestem za tym, żebyście powtarzali sobie ważne rzeczy, czytali streszczenia, powtarzali słówka, robili zadania itp.(chociaż ja jedyne, co zrobiłam to przeczytałam streszczenia), ale nie wariujcie. Tak jak już wcześniej wspomniałam, ten egzamin nie zdecyduje o waszym życiu. Tylko my jesteśmy kowalami własnego losu i to nasza determinacja oraz wytrwałość sprawi w jakim miejscu będziemy za 10-15 lat.

Dlatego nie stresujcie się aż tak, bo praktycznie wszystko w życiu jest ważniejsze niż oceny, czy wyniki egzaminów i nie ma sytuacji bez wyjścia!

🤎Po drugie, sam wybór szkoły średniej i profilu.🤎

Nie dajcie się namówić nikomu na coś, na czym wiecie, że sobie nie poradzicie. Z mojego doświadczenia: Nie wiedziałam, na co iść, lubiłam biologię, nienawidziłam chemii, która zawsze opornie mi szła. Poszłam na biolchem, myśląc, że będzie po tym sporo kierunków, co okazało się moim największym koszmarem. Chemia była coraz trudniejsza, a biologia, którą tak lubiłam zaczęła mnie przytłaczać. Nie odradzam teraz nikomu tego profilu, bo moi byli koledzy z klasy naprawdę są w klasie z rozszerzeniami, które lubią i wiem, że bycie tam nie sprawia im problemów.

Po prostu, według mnie, nie powinno się wciskać typowego humana, który ledwo liczy do matfiza.

Nie pozwólcie, żeby wybory waszych przyjaciół, czy nakłaniana wasze rodziny sprawiły, byście poszli na kierunek, który was nie interesuje.

Jeśli nie macie planów na przyszłość(tak, jak ja) i w sumie nie macie żadnych ulubionych przedmiotów, to idźcie tam, gdzie są przedmioty, które najlepiej rozumiecie. W każdej chwili możecie się przecież przenieść. Nikt nigdy nie powie, że uczeń z matfiza nie może pisać rozszerzonej maturki z historii, musi po prostu chcieć.

Zresztą wiele bogatych osób wcale tej matury nie ma, ale to wszystko zależy od nas. Można nie zdać ,,egzaminu dojrzałości” – jak to mówią i żyć lepiej niż co druga osoba z papierkiem, bo i tak wiele osób po studiach nie pracuje w zawodzie.

Jeśli natomiast czujecie, że wolicie robić coś w praktyce np. czesać ludzi, to idźcie na fryzjera/fryzjerkę. Idźcie do zawodówki jeśli jest tam coś, co lubicie robić, w czym jesteście dobrzy. Pamiętajcie, osoba, która dobrze wykonuje swój zawód może dojść naprawdę daleko, bądź po prostu dobrze żyć. Tak samo nie zwracajcie uwagi na jakieś komentarze innych, nawet jak będziecie szóstkowymi uczniami nie znaczy, że nie możecie iść do zawodówki.(Takie teksty też słyszałam, że jak do zawodówki? Przecież jesteś na to zbyt bystra). Nie dajcie sobie tego wmówić! Tak samo niech nikt wam nie powie, że mechanik to nie kierunek dla dziewczyn, a fryzjer to babski zawód.

O technikach nie będę dużo mówić, bo to dość podobny temat jak w liceum, tylko chciałabym, żeby ludzie z technikum nie spoczywali na laurach i np. po technikum zdali maturę i studiowali dany zawód, przy okazji pracując w jakiejś firmie. Oczywiście to tylko sugestia, ale wydaje mi się, że będzie to dawać po prostu lepsze wynagrodzenie, jednak najważniejsze jest doświadczenie i umiejętności!

🤎Podsumowując🤎

I dodając ostatni punkt, który jest zdecydowanie moją mini fobią. Nie myślcie o dalekiej przyszłości. Wybierając szkołę nie patrzcie na zawód, jeśli wciąż nie wiecie kim chcecie być(wielu dorosłych do teraz tego nie odkryło). Skupcie się na czymś w czym jesteście dobrzy, co sprawia wam przyjemność. Nie idźcie na biolchema, jeśli nie rozumiecie i nie lubicie chemii albo biologii.

Ja zawsze byłam bardzo dobra z angielskiego jednak dopiero w drugim półroczu zrozumiałam, że tylko się na tym biolchemie marnuję czas i nerwy. Przeniosłam się na profil związany m.in. z angielskim(głównie przez to byłam tak nieobecna na tej platformie) i jest mi na nim o wiele lepiej. Nie czuję stresu, że nic nie rozumiem na lekcjach, ani lęku, że nie zdam dobrze matury z rozszerzonego przedmiotu.

Jednak nieważne jaką szkołę wybierzecie, kim będziecie w przyszłości i co będziecie robić, jeśli będziecie ciężko pracować i porządnie działać w waszym zawodzie będzie wam się dobrze żyło! Tego właśnie nam wszystkim życzę. Nie bójcie się, że nie wiecie jeszcze, co chcecie robić, bo mało kto to wie. Musimy po prostu iść do przodu i dawać z siebie wszystko!

Mam nadzieję, że komuś pomogłam tym wpisem(jeśli w ogóle ktokolwiek przeczytał to do końca XD)🤎