Patryk
139

Asiabyk

Patryk
139

Asiabyk

imię: Asia

miasto: Rumia

www: samequizy.pl

o mnie: przeczytaj

16246

O mnie

Nie ma mnie.

Ostatni wpis

Asiabyk

Asiabyk

Jeździ ktoś z moich żywych obserwatorów konno i mógłby mi pomóc z quizem? Totalnie n... Czytaj dalej

Odznaki

Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury, jesteś gościem :)

*Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×

Zaloguj się, aby dodać nowy wpis.

Asiabyk

Asiabyk

AUTOR•  

Dzisiejszy dzień był absolutnie beznadziejny. Rano męczące zajęcia bez żadnej przerwy, na które mieliśmy się dobrać w pary, a ja sobie oczywiście nikogo do pary nie znalazłam, w dodatku nie miałam laptopa. No ale jeden kolega nie przyszedł, więc koleżanka była zmuszona być ze mną w parze, ale żadna z nas nie miala laptopa. Muszę przyznać, że o dziwo przyjemnie mi się z nią pracowało, mimo że nawet nie pamiętam jej imienia 😑. Ostatecznie profesor nam pozwoliła pracować na komputerze uczelnianym. A później od razu miałam poprawę egzaminu. Myślałam, że sobie jeszcze powtórzę w przerwie, no ale cóż. No i chyba nie zdałam. A to już była poprawa. Tak więc mam ochotę strzelić se w łeb. Nie umiem się nauczyć jakichś głupich pasożytów. Masakra. Czuję się takim debilem. A to już była poprawa. Nie sądzę, żebym to zdała. Jestem na siebie wściekła i płakać mi się chciało. A miałam dzisiaj jechać do koni. No i pojechałam i czuję, że jest strasznie zimno i wieje, a miało być ciepło i dopiero jutro zimo. I dzisiaj chciałam wsiąść pojeździć, a jutro coś na chillu zrobić ze względu na pogodę. Ale czując, jak jest zimno, stwierdziłam, że wsiądę na oklep, żeby było mi cieplej. Przyszłam do koni, wzięłam kantar, Hugo mnie zobaczył i od razu przyszedł. Kantar oczywiście zaplątał mi się z uwiązem, ale w końcu ogarnęłam. Wzięłam go z pastwiska, zaczęłam czyścić, Spójnik też przyszedł nas zaczepiać, to go też trochę poczesałam, co Hugo się nie spodobało. Założyłam Hugo mój fioletowy czaprak i poszliśmy na plac, na który ponownie włamała się Bystra. Wsiadłam na Hugo i zaczęliśmy stępować. Stępowaliśmy może z 10 – 15 minut i stwierdziłam, że mam dość, zbyt zła na siebie byłam o ten egzamin, Hugo to wyczuwał, było zimno, stwierdziłam, że sobie odpuszczę. Zsiadłam, dałam Hugo lizawkę, zdjęłam mu sprzęt i przygotowałam koniom kolację. W międzyczasie Bystra gdzieś znikła. Dałam wałachom kolację i zaczęłam szukać Bystrej. Zawołałam ją, potrząsnęłam wiadrem i przyleciała kłusem z drugiego końca placu. Postawiłam jej tam wiadro i poszłam patrzeć jak idzie wałachom. Kiedy Spójnik zjadł, poszedł kraść jedzenie Bystrej, ale ta też już zjadła więc zabrałam wiadra i cierpliwie poczekałam, aż Hugo zje. Kiedy zjadł, odprowadziłam go na pastwisko, dałam koniom smaczki, sprzątnęłam, pogłaskałam jeszcze koniki i wróciłam do domu. Swoją drogą idąc do koni widziałam Sójkę. Nie spodziewałam się, że te ptaki mają tak niebieskie pióra. A jeszcze z ciekawych rzeczy to wczoraj byłam w sklepie i kupiłam sobie 2 bryczesy (granatowe i czarne), bo jak na złość mi się poniszczyły i dzisiaj właśnie jedne założyłam – te granatowe. Zniszczyły mi się kremowe i czarne, zostały mi zimowe i granatowe, dokupiłam czarne i granatowe, bo kremowych nie było – będę się czaić czy takie jeszcze gdzieś kiedyś znajdę. I buty sobie też kupiłam sportowe bo moje już były takie stare że się bieżnik starł i niebezpiecznie małą przyczepność dawały. Mam nadzieję, że wytrzymają chociaż tak długo jak poprzednie.

Odpowiedz
8
WeraHatake

WeraHatake

@Asiabyk Fajno, że chociaż Wam się dobrze współpracowało z tą koleżanką – czasem takie niespodziewane pary są ok :)
O, dawno nie widziałam sójki :o Dużo ich jest w moich rodzinnych okolicach, więc może jak przyjadę na Wielkanoc, to jakąś wypatrzę…

Odpowiedz
1
Asiabyk

Asiabyk

AUTOR•  

Dzisiaj coś kiepsko się czułam, mam wrażenie, że jakieś przeziębienie mnie bierze, albo po prostu zmęczenie, więc nie byłam pewna, czy dzisiaj w ogóle wsiądę do Hugo, ale i tak przyjechałam się nim zająć. Przywitałam się z konikami i kiedy poszłam przygotować sobie rzeczy wszystkie konie zaczęły iść na drugim koniec pastwiska. Poszłam więc po Hugo, za nim zniknął by w odmętach pastwiska za resztą koni. Stwierdziłam, że wsiądę dzisiaj na oklep to zaoszczędzę czas i jak stwierdzę, że jestem zmęczona, to po prostu zakończymy jazdę na samym stępie. Zaczęłam czyścić Hugo. Miał strasznie brudne kopyta i oczywiście paskudnie linieje. Wyczyściłam mu kopyta, dałam lizawkę i zabrałam się za dalsze czyszczenie. Potem nie chciał mi oddać tej lizawki hahaha. Założyłam kask i wzięłam swój fioletowy czaprak, bo czarny jest cały w sierści. Poszliśmy na plac, założyłam mu czaprak, ale za każdym razem jak wsiadłam to czaprak się przekręcał, więc stwierdziłam, że będę tak długo próbować, aż będzie ok, a Hugo przy okazji poćwiczy ładne stanie w miejscu. Nie chciałam wsiadać bez czapraka ze względu na to, jak mocno linieje. Kiedy w końcu się udało, pochwaliłam go za cierpliwość i zaczęliśmy stępować. W ogóle słychać, że już wiosna, bo ptaki drą się niemiłosiernie, choć dzisiaj i tak jest wyjątkowo zimno i mogłam wziąć cieplejszą kurtkę, no ale cóż. Myślałam, że będzie cieplej. Ruszyliśmy kłusem i zrobiliśmy parę wolt, po czym zsiadłam z niego, bo czaprak znowu nie współpracował, a nie chciało mi się już iść po pas do lonżowania, bo nie wygodnie się na nim jeździ. Zsiadłam z Hugo, a on się zrobił bardzo niezadowolony i zaczął mnie szturać, że mam włazić spowrotem. Poprawiłam czaprak, wdrapałam się spowrotem i po chwili stępa ruszyliśmy kłusem w drugą stronę. Postanowiłam poprosić go trochę o szybkiego kłusa a trochę o wolnego kłusa i naprawdę ładnie zmieniał tempo, choć zdarzyły się nieporozumienia i parę niezamierzonych przejść do stępa, ale szybko to poprawialiśmy i ładnie szedł kłusem różnym tempem, o które go prosiłam. Po chwili odpoczynku postanowiłam zagalopować, ale w czapraku to jednak nie był za dobry pomysł, bo się strasznie zsunął, więc zrobiliśmy tylko parę kroków w obie strony, ale i tak czułam, że Hugo bardzo ładnie pobiegł, pomimo mojego braku równowagi, więc go pochwaliłam. Po chwili stępa, jako, że miałam jeszcze czas, to pokłusowaliśmy jeszcze trochę robiąc coś w stylu serpentyny, a później już przeszliśmy do stępa i zakończyliśmy jazdę. Zdjęłam Hugo czaprak, dałam koniom kolację zastanawiając się czy zdążę na wcześniejszy autobus, ale Hugo szybko (a raczej wolno) udzielił mi odpowiedzi jedząc kolację tak ślamazarnie, że nie zdążyłam X'D. Kiedyś zjadł, odprowadziłam go do reszty koni, dałam wszystkim smaczki, zebrałam wiadra, sprzątnęłam, pogłaskałam dzielnego mruczącego strażnika końskiej paszy i czekam sobie na kolejny autobus, bo o tych godzinach za często nie jeżdżą eh. Mam nadzieję, że zdążę, bo się umówiłam, że o 20 będziemy grać w Star Stable, więc muszę zdążyć 🐎

Odpowiedz
7
Asiabyk

Asiabyk

AUTOR•  

Dzisiaj też było bardzo ciepło, aż się zastanawiałam czy brać w ogóle ze sobą kurtkę, ale akurat brat był w ogrodzie i powiedział, żebym nie brała i bardzo dobrze – faktycznie upał. Poszłam na autobus i coś wolno szłam i musiałam później przyspieszyć, ale zdążyłam. W ogóle plecak mi się rozwalił 😭. Przyszłam do koni, przygotowałam pudełka z obiadem i sprzęt, dałam smaczka każdemu koniu na powitanie i wzięłam Hugo. Latało już trochę robali – idzie lato, ale zaczęłam już brać witaminę B, więc nie powinno mnie nic gryźć. Wyczyściłam Hugo i strasznie chciało mi się kichać. Mam wrażenie, że to od tego kurzu. Osiodłam go i stwierdziłam, że tak jak wczoraj, wezmę kantar, ale zabiorę też ze sobą cordeo. Wzięłam też dla siebie jabłko i poszliśmy na plac. Okazało się, że w międzyczasie Bystra też się tam włamała i tarzała się w najlepsze eh. Stwierdziłam więc, że puki co zostanę na kantarze, bo Bystra kopie i odłożyłam cordeo, po drodze zastanawiając się jeszcze, czy da się nim kręcić jak hula hop – da się! Wsiadłam na Hugo i ruszyliśmy stępem. W międzyczasie zjadłam jabłko, oczywiście dzieląc się z konikiem. Rozstępowaliśmy się robiąc trochę zmian kierunku i ruszyliśmy kłusem. Zrobiliśmy trochę wolt, staraliśmy się nie wpaść na Bystrą, zmienialiśmy kierunek, bo wczoraj nam nie szło. Po chwili przerwy stępa ruszyliśmy galopem, a później w drugą stronę. Zrobiłam woltę starając się pilnować tempa (i chodu, żeby mi nie przeszedł do kłusa), pochwaliłam go i zwolniliśmy do stępa. Stwierdziłam, że na tym zakończymy jazdę. Bystra również postanowiła opuścić plac (przeszła sobie pod pastuchem…). Chwyciłam cordeo i chciałam nim rzucić po za plac, żeby potem zabrać, ale, i Spójnik, i Bystra akurat stały na drodze, a to płochliwe konie. Zawołałam je, żeby się spojrzały, machnęłam parę razy i rzuciłam i wszystkie stwierdziły, że mają wylane. Tak więc fajnie. Stępowaliśmy dalej i nagle mi krew zaczęła lecieć z nosa i trochę nie wiedziałam co robić, bo za często mi się tak nie zdarza, zwłaszcza na koniu i muszę przyznać, że ciężko się ogarnia nos i pilnuje konia jednocześnie. Mam wrażenie, że czyszcząc Hugo nawdychałam się strasznie dużo piachu i chyba przez to tak kichałam i tak wyszło. Rozstępowałam Hugo, zsiadłam z niego i wprowadziłam z placu, ale w międzyczasie stwierdził, że jeszcze musi zrobić postój na kupę eh. Rozsiodłałam go i poszłam schłodzić mu nogi wodą. Dałam mu i reszcie koni obiad. Kiedy jadły, posprzątałam swoje rzeczy i zamiotłam kostkę przed pastwiskiem. Kiedy zjadły, wrzuciłam Hugo na pastwisko, dałam koniom smaczki, zebrałam wiadra i poszłam na autobus. A słońce tak świeci, że masakra. Pora wyciągnąć letnie czapki ☀️

Odpowiedz
9
Asiabyk

Asiabyk

AUTOR•  

Dzisiaj była bardzo ciepła i słoneczna pogoda. Kiedy przyszłam do koni i się z nimi przywitałam, zauważyłam, że w okół lata mnóstwo komarów. Masakra. Mam nadzieję, że mnie nie pożarły. Przygotowałam sprzęt i poszłam po Hugo, a raczej sam przyszedł. Wyczyściłam go i postanowiłam zbierać sierść do wiadra, żeby nie fruwała po całym terenie, więc od razu zebrała się cała gromadka koni mająca ochotę zjeść tę jakże apetyczną sierść z wiadra, ale w końcu ogarnęły, że tam nic do jedzenia nie ma. Osiodłam Hugo i stwierdziłam, że pojeżdżę dzisiaj na kantarze. Poszliśmy na plac i w końcu ktoś ogarnął zamknięcie, żeby konie nie wchodziły na plac do jazdy. Zamknęłam więc plac i wsiadłam na Hugo. Po chwili stępa stwierdziłam, że zdejmę kantar i se tak o pojeździmy bez żadnego ogłowia ani cordeo. No i sobie tak jeździliśmy w różnych chodach i starałam się uparcie zmieniać kierunek, bo tak średnio to wychodziło, Hugo był średnio chętny do współpracy, a ja dawałam najwyraźniej zbyt mało przekonujące sygnały, ale udało się w końcu. Później zsiadłam podnieść chusteczkę która mi spadła i założyłam mu ponownie kantar, żeby przejechać jeszcze parę kółek w galopie i kłusie. Zakończyliśmy jazdę rozstępowaniem. Rozsiodłałam Hugo, wywaliłam wiadro sierści, dałam koniom smaczki, pogłaskałam wszystkie i wróciłam do domu.

Odpowiedz
6
Asiabyk

Asiabyk

AUTOR•  

Wczorajsza jazda była najlepszą od dawna. Przyjechałam już trochę wieczorem, po zajęciach, słońce zachodziło i było pięknie. Przywitałam się z końmi i poszłam przygotować rzeczy. Planowałam wsiąść tylko na chwilę stępa na oklep, ale, że Hugo linieje, to wzięłam czaprak. Poszłam po Hugo i zaczęłam go czyścić starając się wyczesać wypadającą sierść. Syzyfowa praca, coraz wiecej jej wypadało. Założyłam mu czaprak i dzisiaj postanowiłam wsiąść na ogłowiu bezwędzidłowym – jak już testować, to wszystko. Na wędzidle było źle, na cordeo git, na różnych kantarach git, to postanowiłam sprawdzić jeszcze bezwędzidłowe. Poszliśmy na plac i Spójnik zaczął rżeć, bo się doliczył, że mu jednego konia brakuje. Hugo miał jednak wylane, więc się nie przejęliśmy… W sumie ja się przejęłam, bo byłam jakaś strasznie zdenerwowana i absolutnie wszystkiego się bałam. Gorzej niż Bystra jak ostatnio wiadro podeptała spłoszna. No ale podeszłam z Hugo pod schodki i daleko stanął. Wykalkulowałam, że nie doskoczę, ale ładnie się przysunął i się wdrapałam. Pochwaliłam go i zaczęliśmy stępować. Byłam wczoraj naprawdę zdenerwowana i nawet na koniu absolutnie wszystkiego się bałam – a to jakiś dzieciak z piłką mnie wystraszył, a to gałąź zaszeleściła, a to rower wydał dziwny dźwięk. Spójnik z Bystrą nagle się z nikąd pojawili to też się wystraszyłam. Ale Hugo totalny luz, szedł ładnie i w końcu mnie zaraził swoim spokojem i przestałam dostawać zawału po każdym szeleście liści. Zrobiliśmy kilka wolt w stępie i trochę zmian kierunku. Szedł bardzo ładnie, aż się totalnie uspokoiłam i zaczęłam cieszyć zachodem słońca, przyjemnym, chłodnym powietrzem i ciepłym konikiem. Długo tak stępowaliśmy, niczym się nie przejmując, a Hugo szedł tak ładnie, że stwierdziłam, że pozwolę mu trochę pobiegać. Jestem naprawdę z siebie zadowolona. Zwykle to bez strzemion i w ogóle bez siodła klepię po grzbiecie jak worek ziemniaków, a wczoraj naprawdę bardzo ładnie się zagrałam z ruchem konia. Naprawdę mnie to uszczęśliwiło. Po chwili kłusa i galopu zwolniliśmy do stępa i stępowaliśmy jeszcze trochę, a Hugo w ogóle nie chciał wracać, jak to często ma w zwyczaju kombinować jak stwierdzi, że ma już dość. Porobiłam jeszcze trochę ćwiczeń na równowagę i rozciągnięcie i zakończyliśmy jazdę. Mimo, że jeździłam dłużej niż planowałam, to stwierdziłam, że i tak zdążę na wcześniejszy autobus. Zdjęłam Hugo sprzęt, dałam koniom kolację, Bystra się w ogóle zagapiła i nie chciała przyjść xD, musiałam potrząsnąć wiadrem, żeby się skapnęła, że pora jedzenia i przyszła. Posprzątałam rzeczy, poczekałam aż konie zjedzą, odprowadziłam Hugo na pastwisko, zebrałam wiadra, poszłam odłożyć wiadra i kantar, dałam koniom smaczki, pożegnałam się i poszłam na autobus głaszcząc jeszcze po drodze Spójnika, który stał przy płocie. Bardzo udany wypad. Muszę tak częściej.

Odpowiedz
9

....s

@Asiabyk przedwczoraj też miałam fajną jazdę, chociaż koń mi nie chciał zagalopować to było fajnie (pani mi musiała pomóc)

Odpowiedz
1