Ludzie piszący opowiadania i książki
Znacie ten moment kiedy macie już wszystko zaplanowane całą przeszłość postaci i to co będzie się działo, zaczęliście pisać pierwsze rozdziały, i kminiąc nad jakimś prostu śmiesznym żartem albo małym dramatem żeby zapchać dziurę mniedzy jednym a drugim pomysłem wykminiliście coś tak mocnego i tak dobrego, zakorzenionego w całej historii od samego początku, coś co wymaga przebudowy dosłownie wszystkiego co się stało i ma się stać…. Ale przez to teraz stoicie przed wyborem między rozwaleniem całej historii a olaniem pomysły i zmarnowaniem go na inne dziwne opowiadanie którego pewnie nawet nigdy nie zaczniecie pisać. ZNACIE TO?