Heja!
To mamy środę, połowa tygodnia za nami. U mnie na szczęście.
Szczerze mówiąc to mega dużo dzisiaj się działo. Moja koleżanka z ławki miała dzisiaj urodziny (o których chyba tylko ja pamiętałam), więc złożyłam jej życzenia. Miło jej było. Później pisaliśmy sprawdzian z logarytmów (jakoś mi poszedł, choć było trochę mało czasu jak na 6 zadań). Potem historia, to fajna jak zawsze. Przed godziną wychowawczą miałam lekki sajgon (chyba dzięki samej sobie), bo stwierdziłam, że załatwię kilka rzeczy naraz. Więc ogarnęłam kwestię zaległych prezentów na dzień chłopaka z kilkoma kolegami (czekałam, aż wszyscy będą w szkole), coś zjadłam, poszłam do sali. W sumie miałam jeszcze z 5 minut przerwy (to była długa, 20-minutówka), więc poszłam do Wojtka z pytaniem o poloneza. I… cóż, idzie z kimś innym. Doceniam, że przeprosił, próbował coś tłumaczyć, zanim poszłam dalej (za blisko podszedł, więc musiałam się cofać). Szkoda, to dobry chłopak. Dziewczyna, która z nim idzie, musi być szczęściarą. Ale to był jego wybór i szanuję to. Sama poszukam kogoś innego… Ehh… No, przynajmniej się przy nim nie poryczałam, bo poszłam szybko do ławki. No a jak koleżanka mnie o to zapytała, to nie mogłam się poryczeć. Więc gadałyśmy o sukienkach na studniówkę. Na godzinie wychowawczej oglądaliśmy dosyć ciężki film ("Lot nad kukułczym gniazdem"), ale nie mogłam się na nim za nic skupić, aż mi łza poleciała, ale chyba nikt nie widział. Powyłam się w samochodzie u mamy, za co zebrałam ochrzan. I ona już nie lubi tego Wojtka…
No, co jest pewne, to to, że jutro zaczynamy próby do poloneza, na szczęście bez partnerów. Szkoda tylko, że licząc z dodatkową geografią, będę siedzieć w szkole 7 lekcji, podczas gdy w planie mam 3, z tą próbą mam 2 okienka. Fajnie tak.
A jak wam minął dzień? Lepiej? Ja idę szykować się do olimpiady w piątek.
Na razie 👋
Zdjęcie niezwiązane z tematem – ostatnio mam fazę na Skz jakoś. A Hyunjina nie daję, bo za bardzo mi przypomina Wojtka…