Mam ważne pytanie. Dla niektórych pewnie nie ma ono znaczenia, ale dla mnie ma wielkie. Chodzi o pewną książkę. Nie pamiętam jej tytułu, ale jestem pewna, że czegoś takiego moja wyobraźnia by nie wymyśliła. Pamiętam tylko jej urywki(zaraz je napiszę). Gdyby ktoś kojarzył tą książkę, znał jej tytuł, kawałek tytułu, albo zna osobę która mogłaby podać mi jej tytuł itp. To byłabym bardzo, bardzo wdzięczna gdyby mi o tym napisał. A oto urywki:
Ta książka jest o dziewczynie około 12 letniej, która wiodła spokojne życie z ojcem. Jej ojciec jest lekarzem. W jej miasteczku jest zarośnięta stara apteka, którą prowadzili jej rodzice. Musieli ją zamknąć, bo sprzedawali w niej coś magicznego, co na niektórych działało tak, że (chyba) zyskiwali magiczne moce. Matka chyba nie żyje, lub zaginęła, ale gdy żyła, to sama brała to coś magicznego i tym samym karmiła tym główną bohaterkę(uznajmy, że ma na imię Lilia). No więc Lilia zyskała magiczne moce, i miała pojechać do specjalnej szkoły dla takich osób w wieku chyba 12 lat, ale nie wiedziała o tym. Jej rówieśnicy raczej jej nie lubili, szydzili z niej itp. W jej sąsiedztwie był taki dom, co miał brzoskwiniowy kolor. Wszyscy (nie wiem czy dorośli, ale na pewno dzieci) uważali go za nawiedzony. Pewnej nocy zauważyła jakąś dziwną maszynę przy tym domu. Ktoś się tam wprowadził. Po jakimś czasie zaczęła spotykać się z kobietą z brzoskwiniowego domu. Ta dawała jej pyszną herbatę i ciastka(magiczne). Ona tak jakby przygotowywała ją do wyjazdu do tej szkoły, ale Lilia jeszcze o tym nie wiedziała. Pewnego razu, jak do niej szła to dzieci się bawili i z niej szydzili, a ona ze złości posłała za pomocą magii w ich stronę nieco kamieni, a potem zadowolona poszła dalej. Aha. W tym domu Lilia nie mogła wchodzić do pewnego pomieszczenia, ale pewnego razu to się zmieniło. Stała w nim ta maszyna, którą widziała pewnej nocy. Miała nią polecieć do szkoły, gdy doleciała to miała jakieś tam zadanie w tej maszynie. Potem włożyła takie jakby rolki magiczne, które same nią kierowały. Potem dziewczyna znalazła się w szkole. Było tam tak:
-gdy ktoś wchodził lub wychodził, to taka specjalna maszyna zapisywała wyjścia i wejścia.
-W pomieszczeniach były takie jakby uszy, które słyszały wszystko.
-Mogli chodzić na dowolne zajęcia np: jak my mamy plan lekcji powiedzmy pierwsza lekcja J. Polski, to oni sobie wybierali czy idą na polski, czy na historię czy gdzieś indziej(oczywiście mieli inne lekcje niż my.). Musieli tylko zaliczyć te lekcje.
-(ona na początku nie nauczyła się chyba regulaminu i kazali jej to zrobić) Miała współlokatorki (chyba).
-Gdy była na zajęciach coś w stylu medytacji, to chyba miała zrobić tak, ze wyobraża sobie schody, idzie nimi, widzi drzwi, wchodzi za te drzwi. Tam było(odtąd ten myślnik będzie na chyba) drzewo które miało coś, nie wiem, moze magiczną moc. Coś co mogło jej pomóc, bo musiała coś zrobić.
Gdy przyjechała na chwilę do domu, to jeden chłopak pytał się czemu jej nie było, a ona odpowiedziała, że była w szpitalu psychiatrycznym i że niedługo tam wraca. Aha, tamta kobieta z „Nawiedzonego” domu miała kota. Pamiętam jeszcze że ona miała takie zdjęcie i kawałek był oderwany. Lilia pod koniec książki znalazła ten kawałek i okazało się, że jest na nim(chyba) jej brat.

TO WSZYSTKO CO PAMIĘTAM. Mam nadzieję, że pomożecie, bo to naprawdę dla mnie ważne. Zastanawiam się nad tym od kilku miesięcy.