Co u małych myszołowów? Dużo. A więc już w czwartek lub środe pierwszy wyleciał z gniazda (na imie ma Curi i tak potrafię rozpoznać każdego myszołowa) przewidziałam to, iż to on pierwszy wyleci. Siedział bardzo nisko na gałęzi i to wcale nie krótko, tak może z 10 godzin siedział i nie wracał do gniazda. Co było trochę martwiące, w dodatku zaczął strasznie głośno nawoływać rodziców i to ciągle nawet gdy ich nie widział – wyraźna oznaka głodu. (A one w gnieździe karmią) Ale naszczęście w końcu zaczął robić krótkie loty do gałęzi z gałęzi, mierząc kierunek głową i udało mu się wrócić do gniazda. Odrazu zjadł 2 gryzonie i mantling'ował je. A takie trochę "brutalne" zdjęcie, które zawsze marzyłam by zrobić i dziś mi się udało! (Curi jak zjada)
Przy okazji, miłych wakacji czy coś. :,)

Ah pamiętacie jak pisałam, iż "Było 4 niestety jest tylko 3 myszołowów (tak jak w zeszłym roku), najprawdopodobniej starsze rodzeństwo zjadło słabszego" gdyż niedawno zobaczyłam CAŁĄ 4 myszołówków. :D A więc jednak żadne słabsze rodzeństwo NIE zostało zjedzone! Poprostu źle widziałam. Tak przy okazji najmłodszy ma bardzo białą głowę (gdyż jeszcze mu "dorosłe " pióra nie urosły jak u jego rodzeństwa). Na zdjęciu poniżej można zobaczyć całą 4.
A tak w ogóle rodzice jakoś nie są zestresowani moją obecnością, brak zestresowanych zawołań itd. (na początku wiadome to obserwowałam z ogromej ogromnej odległości, choć przez to, iż zarosło to jestem zmuszona obserwować z bliska)

Przyszłam tu aby pokazać jak w krótkim czasie małe puszczyste bez "dorosłych" piór myszołowy się zmieniły. Była 4 niestety jest tylko 3 myszołowów (tak jak w zeszłym roku), najprawdopodobniej starsze rodzeństwo zjadło słabszego. Ten po lewej stronie jest najstarszy. I już potrafią same jeść.