RECENZJA ✍🏻✨
Dzisiaj mam dla was coś innego, czyli recenzję książki. Książka to „Poemat Letniej Tęsknoty” Joanny Balickiej. Będzie ona podzielona na dwie części: pierwsza to bardziej techniczne spojrzenie na fabułę, bohaterów i styl autorki, a druga to moje osobiste odczucia po lekturze.

Część I – Techniczna analiza
„Poemat Letniej Tęsknoty” to książka, która na pierwszy rzut oka zapowiada się jak klasyczna młodzieżówka, rodzinne konflikty, wątek romantyczny, trochę dramatów. Niestety, wykonanie pozostawia sporo do życzenia. Fabuła jest mocno przerysowana i mało realistyczna, przez co trudno się w nią wczuć.

Postacie są dość płaskie i przewidywalne. Główna bohaterka została przedstawiona jako idealna dziewczyna z dobrego domu, z idealnym życiem i typowymi problemami. Jej brat bliźniak to jej zupełne przeciwieństwo, ale zamiast zbudować między nimi ciekawą dynamikę, autorka oparła to na prostych schematach. A chłopak, który pojawia się w jej życiu, to typowy „niegrzeczny chłopak z trudną przeszłością”, bez żadnej głębi czy uzasadnienia psychologicznego.

Dialogi, zwłaszcza te rodzinne, brzmią sztucznie. Relacja ojca z córką była bardzo nierealistyczna: ona traktowana jak księżniczka, a jej brat jak kumpel. To wszystko wypadało po prostu dziwnie. Pojawia się też sporo postaci, które nie mają żadnego znaczenia dla fabuły, a jedynie utrudniają orientację w wydarzeniach.

Parę razy autorka tłumaczyła nawet najprostsze rzeczy w dialogu, jakby bohaterowie byli totalnie oderwani od codziennego życia np. scena, gdzie wyjaśniano, czym są ptysie, jakby postać nigdy w życiu ich nie widziała.

Poza tym język używany w tej książce nie był szczególnie wybitny, prosty, chwilami zbyt potoczny, bez większego stylu.

Część II – Moje odczucia
Muszę przyznać, że ta książka mnie rozczarowała. Mimo że nawet trochę wkręciłam się w fabułę, która miała potencjał, to niestety została bardzo słabo poprowadzona. Zamiast budować napięcie czy emocje, autorka skupiła się na przerysowanych wątkach i sztucznych relacjach. Nie poczułam więzi z żadnym bohaterem, nie wciągnęłam się w historię, a momentami byłam po prostu znudzona.

W dialogach często padały w stronę głównej bohaterki od jej ojca takie słowa jak „myszko”, „kochanie”, „skarbie” i chociaż rozumiem, że to miało pokazać jego miłość, to wyszło to bardzo przesadnie i momentami aż dziwnie. Dodatkowo ilość przekleństw używana przez ojca była zbyt duża, jak na książkę kierowaną raczej do młodszych odbiorców.

Zabrakło mi głębi i prawdziwych emocji. Nawet jeśli książka miała być lekka, to i tak oczekuję jakiejś autentyczności, a tutaj jej po prostu nie było.

Ja niestety nie znalazłam pozytywów w tej książce, ale to tylko moja opinia. Z chęcią poznam wasze, może ktoś z was odebrał ją zupełnie inaczej?

Hejka kochani!

-> Moje chęci do wchodzenia tutaj od tygodnia są całkowicie znikome. Niby wczoraj była Wielkanoc i nawet nie złożyłam wam zyczeń za co bardzo przepraszam, ale naprawdę jakoś nie mogę.

-> Tak więc spóźnione życzenia na Wielkanoc i przynajmniej aktualne na lany poniedziałek. Chciałabym wam życzyć dużo zdrowia, szczęścia i czego jeszcze sobie wymyślicie. Niech wasz śmingus dyngus będzie mokry, aby każda panna była oblana wodą.

-> Jak wam minęła Wielkanoc? Chętnie posłucham o waszych świętach. Ja wczoraj już o 6.30 byłam na spacerze z psem. Potem musiałam trochę pomóc w kuchni i się ogarnąć, bo na dziesiątą byliśmy umówieni u babci od strony taty. Jak to zawsze stół uginał się od potraw, a babcia narzekała, że zrobiła tak mało. Przyjechał brat taty z trójką dzieci i żoną. No te dzieci nie chciały nic jeść tylko czekoladę, a wujek bardzo się przez to denerwował.

Potem my z babcią i dziadkiem pojechaliśmy do nas do domu, gdzie trzeba było jeszcze trochę pogotować i dojechał tata z rodzicami macochy. I oczywiście od razu wyciągnęli alkohol, nie jestem orzeciwniczką picia i nikomu nie robię o to problemu, ale babcia przyjechała tylko dlatego, że dziadek obiecał nie pić, a oboje dość sporo wypili (dziadek nie powinnien pić, bo jest chory i już niedowidzi).

Po za tym nie było źle, siwdzieliśmy razem na dworzu do dwudziestej pierwszej. Najlepsza i tak była Zoya, która na początku miała glupawkę no bo wiadomo nowi ludzie itp. To w ramach uspokojenia tata kupił jej ostatnio jako smaczka jelenie kopyto. I my jedliśmy obiad, a Zoya chodziła między nami z kopytem w zębach.

To tyle na dzisiaj!
Miłego dnia! 💐🌿✨

Hejka kochani!

-> Wczoraj był jeden z lepszych dni w ostatnim czasie. Piątek, więc tylko pięć lekcji, a na kartkówce z zawodowych dostałam 5! Po szkole przez deszcz zrobiłam 3 kilometry na bieżni, a jak przestało padać, to wyszłam jeszcze z Zoyą na spacer. Później moja macocha stwierdziła, że dziś na obiad pizza, więc wspólnie pojechaliśmy coś zjeść, a potem na większe zakupy na cały tydzień, a ja uwielbiam zakupy spożywcze!

-> Dzisiaj od rana sprzątałam w domu i byłam już na dwóch spacerach. A przy okazji okazało się, że sklepie na mojej wsi znowu pojawiły się lody z maszyny. Na początku są tylko klasyczne, śmietankowe i czekoladowe, więc dziś wzięłam małego pół na pół. Ale latem często są inne smaki, jak mango, ciasteczkowy czy truskawka.

-> A jutro znowu grill, tata ostatnio kupił taki bardziej amerykański i musimy go przetestować po raz drugi, bo ostatnio ryba wyszła przepyszna.

-> Mam też taką refleksję dla ósmoklasistów, zanim wybierzecie szkołę, zwróćcie uwagę na rozszerzenia. Wiele osób na tym etapie jeszcze nie wie, co chce robić w przyszłości, ale warto chociaż trochę przemyśleć, co może Was interesować. Bo potem może się okazać, że jesteście w technikum informatycznym, a w niektórych szkołach jest rozszerzona fizyka zamiast matematyki (albo nawet jedno i drugie), a to może być problem, jeśli ktoś fizyki nie lubi. Warto wcześniej sprawdzić, jakie są rozszerzenia w danej klasie, bo nazwa kierunku to jedno, a to czego się tak naprawdę uczycie, to drugie. I serio, jeśli ktoś nie znosi fizyki, a trafi do klasy z fizyką rozszerzoną, to może być ciężko. Dlatego lepiej pomyśleć o tym wcześniej, niż potem żałować.

To tyle na dzisiaj!
Miłego dnia! 💐🌿✨