Dobra przez ostatni tydzień było u mnie tyle śmiechu, że postanowiłam to mniej więcej opisać!
1. Poniedziałek- Na polskim mieliśmy próbę i jeden z kolegów schował się pod ławką i nagle przychodzi kolej na jego rolę i nigdzie go nie ma, a gdy pani się zorientowała, że on pod ławką siedzi to go wzięła zaczęła budzić no i jak on się podnosił to głową w ławkę walnął.
2. Wtorek- Zamiast wychowawczej mieliśmy religię i nam pani kazała pokazać występ na jasełka. No to zaczęliśmy wystawiać i w którymś momencie gdy „dziadek” mówił cytuję ,,Ho ho ho” to pani katechetka do niego ,,Dziadek nie mówi hau hau hau tylko ho ho ho!”.
3. Środa- Opiszę później bo muszę na basen jechać… -,-😑😕🙁😒