Znaleźliśmy się w wielkiej jaskini pełnej stalagmitów i stalaktytów.
W jej wnętrzu znajdowało się małe jeziorko. -Co to? Kaspian wskazał na coś w wodzie. Przyjrzałam się i znieruchomiałam. Tak był człowiek. Jeden z Lordów, ale najdziwniejsze było to, że był cały ze złota. Edmund zanurzył w tej wodzie kawałek patyka, który błyskawicznie zamienił się w szczere złoto. -Biedny człowiek. Musiał wpaść do wody.-odezwała się Łucja. -Spójrzcie tam jest jego miecz.-wskazałam na broń leżącą na dnie. Edmund ostrożnie wyciągnął miecz z wody za pomocą drugiego ostrza. Chłopak po chwili podszedł bliżej i zanurzył muszle w wodzie, która również stała się złota. Przyglądał jej się w dziwny sposób. Taki chciwy.Postanowiłam zareagować. -Co w niej widzisz? -Wystarczy tylko trochę tej wody, aby zostać najpotężniejszym człowiekiem na świecie.-mówił jak opętany.-Nikt nam nie będzie mówił co mamy robić.
-Ale nie możesz niczego wynieść-głos Kaspiana również się zmienił. Spojrzałyśmy z na siebie z Łucją. W jej oczach również widziałam strach i niepokój.
-A kto mi zabroni.-prychnął.
-A ja.
Popatrzyli na siebie gniewnie.
-Nie jestem twoim poddanym.-Edmund wstał i chwycił za rękojeść miecza.
-A więc jednak się zbuntowałeś. Myślisz jak dziecko.
-Jesteś tchórzem i głupcem.
-Edmund-zareagowała jego siostra.
A ja stałam oniemiała. Co to miejsce z nimi robi? Zmienia ich, na gorsze.
-Ja tchórzem. To ty boisz się czegoś wyznać.-wskazał na mnie ręką.-Widziałem twoje spojrzenie. Pełen strachu. Bałeś się, że ktoś ci ją zabierze. Bałeś się, że to będę ja.
-Przestań. Mam tego dość. Najpierw Piotr, teraz ty. To ja powinienem rządzić. to mnie należy się królestwo.
-Dosyć. Przestańcie .-odezwałam się podchodząc do Edmunda i łapiąc go za rękę. Wyrwał się gwałtownie z mojego uścisku, a mnie coś zabolało w sercu.
-To pokarz. Jaki jesteś odważny!-krzyknął Król.
Rozpoczęła się krótka walka na miecze.
-Stop! Przestańcie natychmiast!-wkroczyłyśmy z Łucją między nich.
-Uspokójcie się!-kontynuowała kasztanowłosa.-To jest pułapka! Nie widzicie tego?
-Coś was opętało.-powiedziałam-Jakaś moc. Odebrał wam rozum. Ostrzegano nas przed tym. Lepiej stąd chodźmy. O nie!-upadłam na kolana i trzymałam się za głowę. Ból rozsadzał moją czaszkę.-Aaaaaaa!
-Emma! Co się dzieje!?-Edmund obudził się z transu i kucnął obok mnie.
-To boli!!- głośny krzyk i pisk przeszywał moją głowę. Nagle wszystko ustało, a ja wpadłam chłopkowi w ramiona.
-Widzicie tu nie jest bezpiecznie.-powiedziała Łucja.-Już dobrze?-pokiwałam głową.-Co to było?
-Nie jestem pewna, ale chyba się domyślam. Chodźmy stąd, proszę.
Wyszliśmy z tej przeklętej jaskini do której nigdy nie chcę wracać…
Mam nadzieję, że ta część jest odpowiednio długa.Jeśli nie podobają wam się takie emocjonalne sceny to napiszcie, a będzie więcej akcji. Choć wtedy na pewno części będą o wiele krótsze, a cała seria szybciej się skończy. Jeśli się wam podobało to zostawcie serduszko, bo chcę wiedzieć ile osób czyta moje bazgroły.
p...3
Super!!
p...3
Złoto i ból…
Znaleźliśmy się w wielkiej jaskini pełnej stalagmitów i stalaktytów.
W jej wnętrzu znajdowało się małe jeziorko.
-Co to?
Kaspian wskazał na coś w wodzie.
Przyjrzałam się i znieruchomiałam. Tak był człowiek. Jeden z Lordów, ale najdziwniejsze było to, że był cały ze złota.
Edmund zanurzył w tej wodzie kawałek patyka, który błyskawicznie zamienił się w szczere złoto.
-Biedny człowiek. Musiał wpaść do wody.-odezwała się Łucja.
-Spójrzcie tam jest jego miecz.-wskazałam na broń leżącą na dnie.
Edmund ostrożnie wyciągnął miecz z wody za pomocą drugiego ostrza.
Chłopak po chwili podszedł bliżej i zanurzył muszle w wodzie, która również stała się złota.
Przyglądał jej się w dziwny sposób. Taki chciwy.Postanowiłam zareagować.
-Co w niej widzisz?
-Wystarczy tylko trochę tej wody, aby zostać najpotężniejszym człowiekiem na świecie.-mówił jak opętany.-Nikt nam nie będzie mówił co mamy robić.
-Ale nie możesz niczego wynieść-głos Kaspiana również się zmienił. Spojrzałyśmy z na siebie z Łucją. W jej oczach również widziałam strach i niepokój.
-A kto mi zabroni.-prychnął.
-A ja.
Popatrzyli na siebie gniewnie.
-Nie jestem twoim poddanym.-Edmund wstał i chwycił za rękojeść miecza.
-A więc jednak się zbuntowałeś. Myślisz jak dziecko.
-Jesteś tchórzem i głupcem.
-Edmund-zareagowała jego siostra.
A ja stałam oniemiała. Co to miejsce z nimi robi? Zmienia ich, na gorsze.
-Ja tchórzem. To ty boisz się czegoś wyznać.-wskazał na mnie ręką.-Widziałem twoje spojrzenie. Pełen strachu. Bałeś się, że ktoś ci ją zabierze. Bałeś się, że to będę ja.
-Przestań. Mam tego dość. Najpierw Piotr, teraz ty. To ja powinienem rządzić. to mnie należy się królestwo.
-Dosyć. Przestańcie .-odezwałam się podchodząc do Edmunda i łapiąc go za rękę. Wyrwał się gwałtownie z mojego uścisku, a mnie coś zabolało w sercu.
-To pokarz. Jaki jesteś odważny!-krzyknął Król.
Rozpoczęła się krótka walka na miecze.
-Stop! Przestańcie natychmiast!-wkroczyłyśmy z Łucją między nich.
-Uspokójcie się!-kontynuowała kasztanowłosa.-To jest pułapka! Nie widzicie tego?
-Coś was opętało.-powiedziałam-Jakaś moc. Odebrał wam rozum. Ostrzegano nas przed tym. Lepiej stąd chodźmy. O nie!-upadłam na kolana i trzymałam się za głowę. Ból rozsadzał moją czaszkę.-Aaaaaaa!
-Emma! Co się dzieje!?-Edmund obudził się z transu i kucnął obok mnie.
-To boli!!- głośny krzyk i pisk przeszywał moją głowę. Nagle wszystko ustało, a ja wpadłam chłopkowi w ramiona.
-Widzicie tu nie jest bezpiecznie.-powiedziała Łucja.-Już dobrze?-pokiwałam głową.-Co to było?
-Nie jestem pewna, ale chyba się domyślam. Chodźmy stąd, proszę.
Wyszliśmy z tej przeklętej jaskini do której nigdy nie chcę wracać…
Mam nadzieję, że ta część jest odpowiednio długa.Jeśli nie podobają wam się takie emocjonalne sceny to napiszcie, a będzie więcej akcji. Choć wtedy na pewno części będą o wiele krótsze, a cała seria szybciej się skończy. Jeśli się wam podobało to zostawcie serduszko, bo chcę wiedzieć ile osób czyta moje bazgroły.
Pozdrawiam…