Jak wróżono kiedyś i po co? Wróżb było całe mnóstwo. Niektóre z nich niesione tradycją przetrwały do dziś. Lano gorący wosk, by z jego kształtu wyczytać postać przyszłego narzeczonego lub najbliższą przyszłość. Z butów ustawionych jeden za drugim wróżono, która panna pierwszą będzie przy ołtarzu w nadchodzącym roku. Zgadywano imię przyszłego męża lub żony z karteczek schowanych pod poduszkę. Wróżono ze świec pływających po wodzie, kołków w płocie i szczekania psa (jeśli szczekał „tak, tak…” oznaczało to, że panna w małżeński stan niedługo pójdzie, należało bacznie się wsłuchiwać co też to szczekanie przypomina…). Było też wiele wróżb które dziś budzą zdziwienie i uśmiech. Chłopcy wierzyli, że upragniona dziewczyna ukaże im się we śnie, w nocy z 23 na 24 listopada jeśli po kąpieli wytrą się dziewczęcą zapaską lub koszulą, a potem włożą ją pod prześcieradło i na tak przygotowanym posłaniu spędzą noc. W ogóle wielką wagę przywiązywano do snów. Wierzono np., że zjawy senne w postaci przyszłych narzeczonych nawiedzają dziewice w noc św. Andrzeja jeśli te na misce z wodą, którą stawiało się przy łóżku, ułoży mostek misternie zbudowany z patyczków.
.MINIONEK.
• AUTORWiedzieliście wszystko???
Bo niektórych sam nie wiedziałem😀