
— Tego właśnie chciałem, nie rozumiesz?! Odeszłaś, złamałaś mnie na milion sposobów, zostawiłaś, ale każdej nocy czekałem, aż zadzwonisz i powiesz, że to nieprawda, że mnie okłamali, bo tu jesteś!
— Tego właśnie chciałem, nie rozumiesz?! Odeszłaś, złamałaś mnie na milion sposobów, zostawiłaś, ale każdej nocy czekałem, aż zadzwonisz i powiesz, że to nieprawda, że mnie okłamali, bo tu jesteś!
Akademia miała schować mnie przed światem. Każda istota nadprzyrodzona mogła znaleźć tu swoje miejsce, a ja upragniony spokój. Wtedy pojawił się on. Był jak burza, która zmieniła cały mój świat.
Jedyna, na której mu zależało, zniknęła, by go chronić i choć z każdym dniem był bliższy jej odnalezienia, ona wciąż wytrwale uciekała, aby nikt nie musiał cierpieć.
— To prawda, co mówią o córce Szatana? — zapytał, a Courtney się zaśmiała. — Zależy, tylko nie przepadam za demonologią. — Rzeczywiście, pewnie masz ją w małym palcu.











