– O co ci chodzi? – spojrzałam na niego wściekła. – O to, mała – zaśmiał się i wskazał palcem na moje conversy. Nie dając mi dojść do głosu, wpił się w moje usta.
Te dziewczyny już nigdy nie przyjmą od nikogo kwiatów. Będą się ich brzydzić do końca swoich dni.