Dzisiaj stanąłem przed niezwykle trudnym wyzwaniem a mianowicie wymyśleniem nazwiska. Brzmi dość głupio, ale szło o to, że w szkolnym przedstawieniu dwie osoby grały profesorów. Owi profesorowie mają być wywoływani przez prowadzących po wymyślonym nazwisku. I o te nazwiska szło. Dzisiaj wraz z kilkoma osobami starałem się wymyślić dobre nazwisko dla koleżanki która grała profesora. Proponowaliśmy nazwiska polskie, żydowskie, niemieckie, romańskie i latynoskie. Znalazło się nawet tam irlandzkie imię męskie (Ciaran), nazwisko nordyckie (Jonsdottir), czy nazwisko byłego kongijskiego dyktatora (Mobutu Sese Seko Kuku Ngbendu wa za Banga). No ale nic nie satysfakcjonowało wszystkich więc dyskusja się przedłużała (spokojnie, byli lepsi kandydaci niż ci których streściłem). Ostatecznie w drodze kompromisu ustaliliśmy nazwisko na: "Zofia Grant-Kluczewska". Przy czym Grant zaproponowałem w pewnym momencie kompletnie z d***, a Kluczewska była jednym z moich ulubionych kandydatów.

Okej nerwy mi puszczają, bo kurdę dzień w dzień moi dwaj przyjaciele ( w sumie jedyni) kłócą się o kompletne pierdoły, że mi ręcę opadają i mam ochotę na nich krzyczeć. Jak się dzisiaj ich osobno pytałem czemu 24/7 się kłócą jeden twoerdził że "on się nie kłóci, tylko ten drugi się kłóci", albo że "on coś mówi a tamten zaczyna mu przerywać, ale on kontynuuje, więc tamten zaczyna go bić i krzyczeć "Ale teraz ja mówię!"". Drugi natomiast stawia sprawę prościej twierdząc co następuje: "Go po prostu odstrasza intelekt".

I teraz jak ja mam im wytłumaczyć, że w najbardziej debilny sposób marnują swój i mój czas?