Witam! Miałam zacząć dziś maraton, ale wczoraj o mało co nie wykitowałam (umarłam) na w-f, serio dusiłam się… #cosiedziejezmoimzyciem? Jutro zacznę…chyba

Masakra, jeszcze nigdy w życiu nie widziałam tyle krwi… Jeden z najgorszych wypadków jakie zdarzyły się przed moim domem, a było ich sporo. Na szczęście nikt nie zginął. Dziewczyna ma połamane nogi jest w szoku, jej mąż ma coś z biodrem i ma złamaną kostkę, jakiś mężczyzna wyszedł z tego tylko poobijany, dwójka z drugiego samochodu ma rozwalone głowy. Na miejscu było mnóstwo ludzi, ale tylko ja, mój tata i brat oraz dwie inne osoby udzielaliśmy pomocy i ratowaliśmy tych ludzi zanim przyjechała karetka. Ludzie stali i robili zdjęcia, kręcili filmiki, a ci ludzie mogli w każdej chwili umrzeć bo wystarczyło aby poszła jedna iskra, a samochody by wybuchły! Mój tata wszedł do jednego z samochodów aby otworzyć przednią klapę i wyrwać akumulator, wyjąć silnik. Mój brat wyciągnął dwójkę ludzi z samochodu, ja jednemu odcięłam pas bo tak się zaplątał, że zaczął się dusić i wyciągnęłam go na pobocze. Chodziłam przy tej trójce ludzi których wyciągnęliśmy. Tamta dwójka czyli małżeństwo musieli poczekać na straż, bo my nie chcieliśmy ryzykować ich zdrowia. Ludzie stali i patrzyli, kompletnie nic nie zrobili. Dobija mnie ta ludzka znieczulica. Mój tata rozwalił sobie rękę ratując tych ludzi, ja tylko skaleczyłam sobie rękę. Jestem w szoku i mogę śmiało nazwać siebie jak i pozostałe osoby które pomagały bohaterami! Mój kolega zrobił zdjęcia… Ręce mi się trzęsą, serce bije jak szalone i nie mogę uwierzyć w to co się stało.