A więc
Nie chodzę na religię rezem z dwoma kol z klasy
I poszłyśmy na świetlicę szkolną normalnie
I tam nauczycielka nam mówi że mamy zastępstwo i że musimy iść do klasy
No to okey idziemy
Wchodizmy do klasy a tam nie ma w ogóle przez dłuższy czas nauczyciela w ogóle
I idziemy do kibla to obgadać
No i dobra no nie możemy siedzieć w kiblu przez całą lekcje co nie
I idziemy do tej klasy sprawdzić co się tam dzieje i czy jest nauczyciel
/a właśnie zapomniałam wspomnieć że jeszcze wcześniej sprawdzałyśmy
I idziemy do tej klasy i tam nadal nie ma nauczyciela żadnego i panuje chaos
Więc idziemy na świetlicę
A tam ta nauczycielka się pyta dlaczego na lekcji nie jesteśmy, więc mówimy, że w sali nie ma nauczyciela i siedzą sami
Idziemy z tą nauczycielką do klasy
Tam mniejszy chaos na szczęście
Idziemy na świetlicę
Ze świetlicy mamy iść na plac szkolny na dworze
Ok
Przebieramy kurtki
Podchodzi do nas nasz wychowawca
I się pyta
Czemu nas nie ma w klasie
/okazało się że to z nim mieliśmy zastępstwo i on na "trochę" wyszedł/
On idzie na świetlice
Gada z resztą klasy dosyć głośno więc biegniemy zestresowane na drugi koniec szkoły niby do szafki
Wracamy chwilę później
Wychowawca nam zadaje takie pytania kto nam pozwolił ale nie bardzo krzycząco
I nic nie mówimy bo co mamy mówić, nie polepszymy już sytuacji
I on to widzi i takie "nic się nie stało" i "możecie iść"
Wtfff
Co tam się odwaliłoooo
Później poszliśmy na dwór a on zniknął