🍃Gluten Morgen 🍃

*Uwaga będzie dłuuuuuuuugi wpis*

Trochę mnie nie było…
*Liczy*
…Siedem miesięcy
O purchawki… To troszkę sporo…
💐🎉Ale jestem 🎉💐
Czemu to sama nie wiem
Grunt, że zachciało mi się wrócić
Ale jestem leniwa… nadal…
…to się akurat nie zmieniło
Przyszłam więc zdać relację z tych jakże długich siedmiu miesięcy…
(Dla mnie zleciały jak mrugnięcie oka)

Zatem…
Jak zaczął się wrzesień to standardowo i powrót do szkoły.
Nic nowego.
Ale jak później się okazało z tym wrześniem zmieniło się wiele… I to nie na dobre… Z perspektywy czasu widzę, że popełniłam wtedy zasadniczy błąd… I to wielki błąd :')
Dowiedziałam się o grze Genshin impact. Nie lubiłam gier i nudziły mnie… Więc nigdy nie przewidziałam tego, że przez grę… dostanę na głowę…
Na początku pomimo tego, iż byłam zachęcana do zagrania nie specjalnie chciałam to zrobić.
Potem zainstalowałam tę grę na komputerze.
Ale i tak stwierdziłam "To jest zbyt nierealistyczne".
Na początku października moja wewnętrzna bariera złamała się…
I cóż… Słysząc o tej grze wśród bliskich osób ze szkoły i często wiedząc ją gdzieś w internecie.. postanowiłam zainstalować ją na tablecie.
I się zaczęło.
Grałam se w nią po trzy godziny dziennie, siedem dni w tygodniu… O przepraszam… W niedzielę nawet więcej, pewnie z około czterech godzin… i w sobotę… też długo…
Nawet gdy się spotykałam z kimś, to tylko na granie 🤯
Szło zwariować 😵
No i tak leciał czas…
Leciał i leciał…
Aż w końcu… w lutym… dostałam jakiś wątpliwości sumienia…
Czułam się fatalnie… Jakbym miała depresję.
Nie mogłam spać… W pewnym momencie zaczynałam płakać… ale ból i pustka nie chciały przejść…
Chodziłam na Mszę Świętą na 18 próbując pójść z Panem Bogiem na kompromis. Mówiąc, że będę mniej grać, ale żeby mój stan się poprawił… I polepszyło się…
Aż pewnej sobotniej nocy doszłam do informacji, że postacią bóstw w grze nadano imiona od demonów… Byłam przerażona 😬😨
Powiedziałam to mojemu tacie… A na następny dzień odinstalowałam tę grę. Potem znajdowałam już tylko więcej i więcej informacji pokazujących jasno, iż w grę wszedł okultyzm.
Jestem katoliczką, więc nie było dla mnie do pomyślenia by grać w coś tak niebezpiecznego i demonicznego. Ale po pięciu miesiącach ciężkiego uzależniona wcale nie było mi się łatwo oderwać. Zrobiłam to od razu, jednakże przez kilka następnych dni sama sobie mówiłam, dlaczego grać w to nie mogę.
Byłam potwornie zżyta… 😖
Jeszcze do teraz… po trzech tygodniach… gdzieś jeszcze się we mnie tli pustka postawiona przez tę grę… Dziwna i nieprzyjemna… Ale i tak nie byłabym w stanie już w nią zagrać… nigdy…

W tym czasie, po zdalnych, miałam też egzaminy próbne. Z polskiego dostałam 46/50, z j. angielskiego 54/55, a z matematyki nadal nie wiem. Jestem z tych wyników zadowolona, w szczególności dlatego, iż nie przygotowywałam się do tych egzaminów.

Wracając do dnia dzisiejszego:
Wypuściłam Freda (jakby ktoś zapomniał, to mój królik) na ogród. Był wyjątkowy grzeczny. Choć mieszka na dworze, jeszcze nigdy nie opuszczał swojej zagrody luzem.

Uffff…
Ale się rozpisałam…
No dobra, pora kończyć 🍂
Niedługo znowu się odezwę
🐞Do usłyszenia 🐞