Przesłuchałam właśnie "Lata Dwudzieste" Dawidka.
Zupełnie inny klimat niż przy pozostałych płytach. Ale wiecie co? Podoba mi się. Ja po prostu tak ubóstwiam tego człowieka, że jakiegokolwiek shitu, by nie wypuścił, to i tak będę tego słuchać na zapętleniu.

Oczywiście przy "mori" płakałam jak bóbr, ale to akurat żadna nowość. Płakałam nawet przy urywkach z tiktoka, gdy ludzie nagrywali ten utwór grany przedpremierowo w czasie jednego z ostatnich koncertów. To zdecydowanie najlepsza piosenka tego albumu i stwierdziłabym to nawet w przypadku, gdyby dzisiejsze przesłuchiwanie było pierwszym.
W "WiRUS" podobają mi się niestety bardziej zwrotki niż sam refren. "TAZOSy" – w ogóle całość świetna! "Nie lubię cię" chyba też będzie jedną z moich ulubionych. Są też fajne uspokajające utwory jak "Halo". Oczywiście pomijam "POST" i "To co masz ty!", bo znałam je wcześniej i ich ocena nie byłaby sprawiedliwa w porównaniu do reszty.
Podsumowując, bałam się strasznie, że się zawiodę, bo jednak poprzednie albumy stanowiły wysoką poprzeczkę. No, ale jak pisałam we wstępie – ja jestem w stanie zakochać się we wszystkim, co ten chłopak stworzy.

Mam tu jeszcze jakichś fanów Podsiadło, którzy chcą się podzielić swoją opinią na temat "Lat Dwudziestych"? Które utwory są najlepsze według Was?
Mi się jeszcze pewnie cały ranking poprzewraca, dlatego teraz opisałam tylko kilka utworów, które mi podeszły najbardziej. Poza tym i tak zrobiłam to bardzo ogólnie.

Mam przed sobą jeszcze cały album Arctic Monkeys do nadrobienia, no i tą słynną piosenkę Taylor z Laną, bez Lany.

Miłej soboty!