hello, old friends!
i know, i haven't said anything for a looong time. and i think i can explain now. but to do this i have to go back to polish
so
tak, wiem, nie musicie mi przypominać jak długo się nie odzywałam ani nie dawałam znaków życia
już tłumaczę
ostatnio wbrew pozorom, może nie bardzo, ale dosyć dużo dzieje się w moim życiu. mimo że są wakacje i nie muszę stresować się szkołą (choć za niedługo pewnie znowu będę) to i tak mam dość rzeczy do roboty by nie mieć później czasu zająć się choć trochę tym kontem. o ile w czerwcu miałam nadzieję, że jakoś uda mi się tu odżyć, to teraz już na sto procent wiem, że to konto prawdopodobnie za niedługo umrze. powiedzmy że… znalazłam niespodziewaną wakacyjną pracę dorywczą. może nie trwa ona tak długo (nie no, bez przesady, średnio 5 godzin dziennie to jednak coś) ani nie jest aż tak męcząca (bo przecież praca w upale w ogóle nie męczy) to jednak trzeba wcześnie wstawać i potem to odespać, bo zazwyczaj bywa tak, że jak przyjdę do domu wczesnym popołudniem to w pierwszej kolejności jem obiad, potem czasami jeszcze siądę i coś porobię oglądając yt czy inne cholerstwo i kładę się spać. śpię tak 1,5–2h a potem… potem to w sumie zawsze znajdzie się jakaś robota w domu i tyle. nie mam już potem czasu zająć się tym kontem. a gdy czas już jakimś cudem się znajdzie to nie mam na to… hm, nazwijmy to weną. chyba wiecie o co chodzi.
a oprócz tego jest jeszcze jeden cholernie ważny powód, którego nie dałam na początku bo… nie chciałam was… martwić? smucić? nie wiem jak to nazwać
więc
możliwe, raczej w to wątpię, ale MOŻLIWE że niektórzy zdążyli już zauważyć zmianę wystroju, która może w sumie symbolizować dalsze losy tego konta. więc do wszystkich którzy nie wiedzą (a raczej wszyscy nie wiedzą):
odchodzę z fandomu PJ
tak, to prawda iii… w sumie sama jestem tym zdziwiona. jeszcze nie tak całkiem dawno myślałam, że mimo iż moje zainteresowanie tym fandomem i ogólnie książkami Ricka zmalało to i tak pewnie nigdy nie opuszczę tego fandomu (wiem, powtarzam się. zignorować). wracając: ogromnie przepraszam wszystkich którzy liczyli na coś więcej i mieli nadzieję że pewnego dnia wrócę tu w blasku chwały trzymając w ręce całkowicie nową porcję rozdziałów lub choćby one shotów. niestety, ale to się raczej prędko nie stanie. już dawno straciłam na to wenę, a nie chcę pisać tego na siłę, bo według wszelkiego prawdopodobieństwa nie będzie to ani ciekawe, ani dobre. samych serii i całej reszty nie usuwam. nie że chcę zostawić to po sobie pamiątkę (może trochę), tylko że po prostu mam nadzieję że kiedyś do tego wrócę. do tych serii, do fandomu… możliwe że kiedyś, jeśli wrócę, zrobię jakiś re-write czy coś, ale na ten moment nie jest to pewne. póki co jeśli będę cokolwiek pisać będzie to raczej z fandomu Eddsworld albo jakiś innych w których teraz jestem lub w których będę.
jeszcze raz przepraszam wszystkich, którzy liczyli, że kiedyś wrócę do pisania moich serii. wiem, jestem okropna. zawiodłam was. może nie wszyscy przyjmą to jako szczere przeprosiny, ale naprawdę cholernie mi żal. przepraszam. na koniec oprócz przeprosin dołączę również podziękowania. dziękuję wszystkim osobom, które były tu razem ze mną. które mnie nie olewały i choć trochę zainteresowały się tak kiepską personą jak ja. jesteście wspaniali, a to ja jestem tą szują która was zawiodła.
oprócz tego, szczególne podziękowania dla tych, dzięki którym poznałam fandomu PJ i które mnie do niego wprowadziły. to dzięki nim zaczęłam pisać, bo to właśnie PJ było dla mnie takim pierwszym bodźcem do rozpoczęcia swojej przygody z pisaniem. nie będę tu nikogo wymieniać, bo możliwe że wtedy wyszłabym na jeszcze większą szuję. mam nadzieję, że te osoby wiedzą o kogo chodzi.

i jeszcze jeden ostatni raz powtórzę: dziękuję wam i przepraszam. i do tego gratuluję osobom, które dotarły na sam koniec mojej durnej gadaniny.
bye
do zobaczenia… kiedyś tam