Patryk
46

Atlantic

Patryk
46

Atlantic

imię: maria

miasto: ???

www: wattpad.com

o mnie: przeczytaj

30007

O mnie

zbiera się na burzę i niebo jest tak ciemne, że nie sposób stwierdzić, która tak naprawdę jest godzina
jeszcze nie pada, jeszcze nie, ale mam wrażenie, że cały kosmos wisi mi nad głową i czeka, by się zerwać
na ścianach wiszą zegary, które już od dawna nie... Czytaj dalej

Ostatni wpis

Atlantic

Atlantic

dzieńdoberek śmiertelnicy long time no see szczerze to to konto powinno już dawn... Czytaj dalej

Odznaki

Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury, jesteś gościem :)

*Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×

Zaloguj się, aby dodać nowy wpis.

Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

~ pytanie, czyli ratujcie moją leniwą dupę oraz Demeter devil version (ponieważ lubimy Kaukaz) ~

No to od czego zaczynamy? Pomyślmy, moje zadanie domowe versus kabardyjska księżniczka-bogini-demon-bohaterka, niepotrzebne skreślić. Nieporównywalnie. Tak, zacznijmy od niej. Ciocia Atlantyda opowiada kolejną Bajkę, W Której Wszyscy Giną W Bardzo Nieprzyjemny Sposób.

Której greckiej bogini można by było przypisać miano matki demonów? [Cały fandom PJ: HERA! – otóż nie tym razem]. Na pierwszy ogień: Nemezis, Nyks, Achlys, w ostateczności Persefona? W tym ostatnim przypadku jesteśmy najbliżej. W Grecji ta kobieta była Panią Wiosną, miłą, rumianą, wesołą laską (zdaniem niektórych bogów zapewne bliżej MILF, ale w takie szczegóły nie wchodźmy). Tymczasem w krajach, których nazw Europa nawet nie próbuje pamiętać, wśród szczytów Kaukazu, w echu tętentu kopyt koni szybszych od wiatru, bogini nadano inne imię – Satanei, Matrona sagi Nart.

Jak to zwykle bywa z mitologicznymi postaciami, ile źródeł, tyle wersji. Niekiedy robi za wojowniczkę w stylu Hua Mulan, innym razem za prawilny remake Demeter, a niekiedy za księżniczkę, która przyniosła słońce. Wersji jest co niemiara. Odkąd pamiętam ubolewałam nad tym, że przeciętny Polak zna mniej więcej mitologię grecką, może trochę rzymskiej, a przy dobrych wiatrach słyszał coś o Ra czy Maat. W ostateczności jest Marvel, który co prawda na stałe przyszpilił nam Hiddlestona do Lokiego, ale z sagami nordyckimi radzi sobie nieźle. Ze swojej własnej kultury kojarzymy jednak w najlepszym wypadku jakieś randomowe pojęcia pokroju Zmory, Baby Jagi, Juraty, Marzanny etc. To wszystko, co uchowało się przed rycerzami w sutannach. Tym razem sama jednak muszę przyznać, że o mitach kabardyjskich słyszę po raz pierwszy. I już wiem, że nigdy nie będę mieć dość.

Wyobraźcie sobie tych ludzi – żyjących na surowych stokach Kaukazu, hodujących konie z żelaza i wiatru, pełnych szacunku do życia, nie znających różnic społecznych wynikających z wieku czy płci. Ludzi gór, którzy pokochali słońce, uczynili wodę bogiem, ścigali się ze śmiercią dla rozrywki. Ludzi, wśród których urodziła się księżniczka Satanei, dziewczyna panująca nad demonami, ta, która przekonała Słońce, by spowolniło bieg, ta, która trzeciego dnia wskrzesiła kwiat znad rzeki Kubań. Matrona, bogini płodności, życia, kobiet oraz… demonów.

Także ten, mitologię kabardyjską polecam z najgłębszej głębi swojego czarnego serduszka. A teraz część mniej istotna:

Czy znacie może piosenki/książki/artykuły, w których znajdzie się jakiś fajny idiom, wyrażenie, określenie itp.? Tylko koniecznie po angielsku i koniecznie z takiej właśnie popkultury. Szukam już od dłuższego czasu (to zadanie z ang), ale pochłonęło mnie tłumaczenie sobie tekstów Imagine Dragons😅.

Na swoje usprawiedliwienie mam to:

„Out of the box an epoxy to the world and the vision we’ve lost
I’m an apostrophe, I’m just a symbol to remind you that there’s more to see
I’m just a product of the system of catastrophe
And yet a masterpiece, and yet I’m half diseased”

Dan bywa bogiem, prove me wrong.

Wdzięczna za wszystkie pomysły
A.

Odpowiedz
30
.Emisia.

.Emisia.

Ta mitologia brzmi bardzo ciekawie… ogólnie lubię różne mitologie, więc będę wyczekiwać okazji, aby z tą też się zapoznać :D
Z angielskim ci niestety nie pomogę, bo to mój wróg :')

P.S. bardzo lubię te twoje ciekawostki ^^

Odpowiedz
2
_Ailime_

_Ailime_

@Atlantic to cała Wikipedia ,gdy chcesz znaleźć informacje o (w miom przypadku) Mieszku I a dwie godziny puźniej orientujesz się ,że wiesz wszystko o Związku Radzieckim

Odpowiedz
3
pokaż więcej odpowiedzi (2)
Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

~ umierania ciąg dalszy, czekolada z chili oraz Bezsens Generalny (próbowaliście kiedyś nadziewać ziemniaka serem?) ~

Pozwolę sobie zacytować po raz nie-wiem-to-już-który: bilans w życiu jest zawsze na zero. Skoro wczoraj jakimś cudem wywinęłam się od pobytu w tym cyrku (nikt się jakoś nie stęsknił za swoim ulubionym klaunem, what’s actually not surprising), dzisiaj oczywiście musiałam już iść. To chyba najwredniejsza właściwość wszystkich chorób, że nad ranem zawsze magicznie przechodzą. Tymczasem wystarczyły dwie lekcje, żeby zaczęła mnie znowu boleć głowa, ale z racji tego, że miałam zaległy z wczoraj sprawdzian z angielskiego i zapowiedzianą na dziś kartkówkę z chemii, stwierdziłam, że muszę przecierpieć. Zresztą na angielskim nie było nawet najgorzej. Potem jednak na informatyce od gapienia się w komputer zaczęły mnie boleć również oczy, w głowie zaczęło mi huczeć i czując się już jak pełnoprawny trup, potuptałam na 9 lekcję schrzanić kartkówkę z chemii. Teraz natomiast wróciłam do domu i – uwaga – mam katar. Genialnie. Co gorsza, jutro w domu na bank zostać nie mogę, bo mam 2 sprawdziany i 3 kartkówki, więc nie ma opcji żebym narobiła sobie takich zaległości.

Trudno, starczy tego. Przede wszystkim chciałabym zaznaczyć, że nie ma nic lepszego niż czekolada z chili. Serio, właśnie sobie piję i jest cudowna. Po drugie, zostałam zmuszona do przygotowania obiadu dla jakiejś kobiety, która dzisiaj odwiedza moją mamę (nie mam pojęcia kto to, moja mama naprawdę nie ma znajomych). Gdyby chodziło o nas, tanią siłę roboczą, zwykłe ziemniaki z pewnością by wystarczyły, ale ponieważ mowa o kimś „z zewnątrz”, obiad musi się prezentować mniej pospolicie.

I tu pada moje pytanie: jak do jasnej cholery mam nadziać ziemniaka serem, tak, żeby nie wybuchł w piekarniku?

Coraz bliżej Helheimu
A.

Odpowiedz
25
.Emisia.

.Emisia.

Ja natomiast muszę zostać w domu, choć kompletnie nic mi nie jest (gdyż nauczycielka mojej siostry przyszła do szkoły z kaszlem. I z covidem, jak się potem okazało.) I oczywiście, po powrocie oczekuje mnie jakieś 6 sprawdzianów i już nawet nie wiem ile kartkówek.

A co do tych ziemniaków, które pewnie są już nieaktualne, nie mogę ci nic poradzić jako beztalencie kulinarne.

Odpowiedz
Escada

Escada

@Atlantic kochana, trzymaj się jakoś (zwłaszcza zdrowotnie) ❤️
W ziemniakach niestety nie pomogę, bo nie mam pojęcia…

Odpowiedz
pokaż więcej odpowiedzi (4)
Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

~ SQ funfacts, chyba jestem chora i o tym, dlaczego pochodnie są fajne ~

Ciągle nie mogę przejść nad tym do porządku dziennego, ale jakimś cudem udało mi się dziś przekonać rodziców, żebym mogła nie iść do szkoły. Było to spowodowane głównie tym , że nie mogłam stanąć na nogach, o wsiadaniu na rower nie mówiąc. Cały czas jeszcze kręci mi się w głowie. I nie, nie upiłam się. Po prostu mój błędnik oszalał.

W związku z tym, że nie mogłam:
– chodzić
– czytać
– siedzieć na telefonie
– wyjść na dwór

leżałam sobie w łóżku przez większą część dnia i powstała moja rozkmina na temat SamychQuizów:

– Moderacja ma wylane na tę stronę w weekendy. Serio, jeżeli dodacie quiz w tygodniu szanse na to, że zostanie zauważony są sto razy większe. Tak przynajmniej wynika z mojego doświadczenia.

– Jeśli zależy Wam na opowiadaniach, które ktoś doceni, to trzeba iść w wątek romantyczny. Inaczej jest ekstremalnie ciężko i w zasadzie nobody cares.

– Jakoś połowa tej strony to Harry Potter w każdej postaci

A teraz trzecia i ostatnia rzecz, bo już mi się literki mieszają – i tutaj zwracam się do wszystkich, którzy przynajmniej kojarzą „Percy’ego Jacksona”: Po pierwsze, należy zachęcić @Smoothen do wstawienia fanfiction z Solangelo. Postarajcie się, to sprawa życia i śmierci. Po drugie, każdy kto zamierza uważać się za herosa proszony jest o zorganizowanie sprzętu antywujciorickowillolubnicozabijającego w postaci ekologicznej, bambusowej pochodni, która posłuży w razie potrzeby jako środek perswazji w wypadku pojawienia się w głowie Wujcia R. jakiegoś idiotycznego pomysłu pokroju zabicia Nica lub Willa. Przy czym zaznaczam, że:

– Oficjalne Stowarzyszenie Antywujciarickanicalubwillazabijającego uznaje pochodnię za jedyny słuszny środek walki ze zbrodnią solangelową i wprowadza zakaz używania lampek biurowych, lamp ulicznych, kinkietów i żyrandoli. Pozostajemy wierni tradycji.

– Przy zakupie ekologicznej pochodni z drewna bambusowego Persefona oferuje rabat 15% wchodzący w życie po wpisaniu w pole „kod rabatowy” hasła „JEDZOWSIANKE”

Wszystko w temacie. Podsumowując:

– SQ funfacts – też tak macie czy to tylko u mnie?
– naprawdę nie polecam zawrotów głowy
– 🖤 jeżeli jesteś za Solangelo autorstwa @Smoothen (Nico chciał, żeby emotka była czarna, Will uparł się na serduszko, więc tak jakoś wyszło. A, moment. Leo informuje, że on jest za, więc wszystkich jego fanów obowiązuje solidarność)
– #pochodnia

Dziękuję i życzę miłego wieczoru
A.

Odpowiedz
29
Atlantic

Atlantic

•  AUTOR

@Cristal_Di_Angelo Uwierz mi, Hotel Walhalla byłby ostatnim miejscem z którego mogłabym chcieć wrócić😂

Odpowiedz
mara.nocna

mara.nocna

@Atlantic no cóż to może prawda ale czy ktoś by cię tam nie denerwował na przykład no nie wiem……. Helgi?(albo ktokolwiek inny) Bo ja nie bardzo pałam do niego miłością🤗😄

Odpowiedz
pokaż więcej odpowiedzi (10)
Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

~ Cudze chwalicie, swego nie znacie: Delfino-Komar, czyli polska Helénē ze Sparty, jeśli nie Scarlett O’Hara, i biedny, biedny Chopin ~

Przyjaciółka artystów – tak ją określa Wikipedia. A teraz weźcie słowo przyjaciółka w cudzysłów, najlepiej taki ostentacyjny, robiony palcami przy sugestywnym spojrzeniu i pozwólcie mi przedstawić moją nową idolkę. Panie i Panowie, Delfina Potocka!

Wszyscy znamy historię Helénē ze Sparty czy też, jak kto woli, Heleny Trojańskiej. Podobno dla jej twarzy miało wypłynąć w morze tysiąc okrętów (do dziś millihelen jest jednostką pomiaru piękna, btw), a o jej rękę starało się całe stado greckich królów, książąt, herosów et cetera. Niszcząc tą romantyczną wizję wojny o Troję, powiem krótko: to, z czego artyści zrobili legendę tysiąclecia, niewiele ma wspólnego z prawdą. W starogreckim społeczeństwie, na wskroś patriarchalnym, jedna laska, choćby nawet była córką Zeusa, najpiękniejszą kobietą swojej ery i bardzo, bardzo zamożną księżniczką – nie była w stanie doprowadzić do takiego konfliktu. Przyjmuje się, że poszło o złamanie świętego prawa gościnności (poprzez porwanie Helénē) i choć niewykluczone, że dziunia była naprawdę ładna, nie stanowiło to głównej przyczyny przelania tylu litrów krwi. Pytanie – co dalej? Helénē naprawdę za dobrze wyszła na całej tej sytuacji jak na biedną, porwaną księżniczkę. Być może (i to bardziej w kierunku tak niż nie), pod przykrywką nieogarniętej ofiary cudzego konfliktu, Helénē całkiem nieźle manipulowała całą sytuacją i ostatecznie wszystko potoczyło się po jej myśli – co nie zmienia faktu, że dobre kilkanaście wieków po niej żółtą koszulkę lidera przywdziała pewna bardzo ciekawa osoba.

Na początek macie 30 sekund na pośmianie się z imienia i nazwiska Delfiny Komar. Ready? No świetnie. Muza polskiego romantyzmu, w dodatku w pełnym tego słowa znaczeniu. Mówimy, szanowni państwo, o dziewczynie, która owinęła sobie wokół palca calusieńką elitę europejskiego społeczeństwa, z Mickiewiczem (poor Maryla, nastrój prysł), Słowackim, Krasińskim, Norwidem i Chopinem na czele, czyli, że się tak wyrażę, burzliwą, kotłującą się śmietanką towarzyską Kraju, Którego Nie Było.

Oczywiście mogłabym w tym momencie walnąć tutaj przydługi wykład na temat całej skomplikowanej gry, którą prowadziła Delfi, na temat marionetek, którymi stali się najzamożniejsi i najbardziej wpływowi ludzie kontynentu, a wreszcie na temat wierszy i piosenek, złamanych serc romantyków, krążących na czarno majątków i politycznych afer, zamiatanych pod dywan. Ale na tym aż tak mi znowu nie zależy – kto chce, ten znajdzie.

Po prostu chciałam powiedzieć, że znalazłam największą badass naszej historii i, cholera, uwielbiam tę babkę. A, no i press F do pay respect dla Chopina we friendzone. Biedaczek.

A.

PS Nie uważacie, że Moderacja powinna przywracać edycję quizu, jeżeli stwierdzi, że jednak nie umieszcza go na SG? Mam ochotę pozmieniać te miniaturki.

Odpowiedz
27
Atlantic

Atlantic

•  AUTOR

@dead.girl.walking Yes, we do. Chociaż najbardziej mi w tym wszystkim żal Chopina. Gość naprawdę wpadł w poważne friendzone

Odpowiedz
1
.Emisia.

.Emisia.

Ta pani zdaje się być interesującą personą.

Odpowiedz
pokaż więcej odpowiedzi (1)
Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

~ Piwo i Schrödinger, niech go szlag, (a nazywali go szaleńcem) ~

Chciałam tylko powiedzieć, że to bardzo ciekawe, jak łatwo jest mieć przyjaciół, jednocześnie wcale ich nie mając. Znacie to? Osobiście rozgraniczałam to zawsze na samotność i po prostu bycie samemu – możesz być sam, ale wcale nie samotny, lub być samotny, bardzo bardzo, pomimo setek ludzi dookoła. Teraz mówię o tej mentalnej samotności. To nie tak, że w szkole siedzę na korytarzu pod ścianą, z włosami na twarzy i spuszczonym wzrokiem. Samotność to raczej taki mentalny stan – po prostu poczucie, że nie masz dokąd wracać.

Z przyjaciółmi jest trochę jak z tym kotem Schrödingera. Przemiły człowiek, próbował teoretycznie zamordować kota wkładając go do pudełka ze źródłem promieniotwórczym. Ponieważ w jednostkach czasu podaje się połowiczny rozpad pierwiastka, po przeminięciu danej jednostki czasu kot mógł być zarówno żywy (kiedy rozpad nie nastąpił) jak i martwy (kiedy nastąpił). Wszystko to w imię fizyki kwantowej i jeszcze miał czelność dostać za to Nobla.

Kwintesencję stanowi pojęcie superpozycji – tenże hipotetyczny kot jest jednocześnie żywy i martwy, dopóki nie otworzymy pudełka i nie przeprowadzimy pomiaru, który zdefiniuje jego stan. W kwantowym świecie superpozycję ma w zasadzie wszystko.

W rzeczywistym ma ją natomiast przyjaźń: przyjaciele jednocześnie są i ich nie ma, dopóki tego nie sprawdzisz. Dopóki nie spadniesz na samo dno.

Cały ten przydługi wstęp miał na celu doprowadzenie do tego momentu: w moim nie do końca przyjemnym środowisku w którym nie do końca z własnej woli się znalazłam, piwo czy papieros to wyznaczniki wartości człowieka. Nie piję i nie palę, więc, ufając podręcznikom do biologii, powinnam być z siebie dumna. A jestem raczej samotna, jeśli już mam określać. I nie bolałoby mnie to, gdyby te patologiczne grupki trzymały się razem tylko przez wzgląd na swoje intelektualne spaczenie – no wiecie, żeby mieć z kim zapalić czy się napić. Ale oni, cholera, wydają się naprawdę przyjaźnić. To jest jakaś wyższa forma relacji, do której nie mam dostępu bo… bo nie wiem co. Bo nie pasuję.

Zaje*iście jest nie pasować. Ale tylko wtedy, kiedy stoisz na szczycie i mówisz tym szarym masom na dnie, jak to wszyscy próbowali Ci podciąć skrzydła, a ty się nie dałeś. Jeśli stoisz w tej szarej masie, to już nie jest tak super.

„Ale jeśli upadniesz i rozbijesz się na setki kawałków, to po prostu pamiętaj, że im więcej ich będzie, tym piękniejsza powstanie mozaika. Upadaj i pękaj, a krew, łzy i pot zniszczonych marzeń niech barwią szkło. Bo my będziemy piękni, wszyscy będziemy piękni.”

Jednocześnie żywa i martwa (dopóki nie otworzysz pudełka)
A.

Odpowiedz
34
Atlantic

Atlantic

•  AUTOR

@.Emisia. Nie no, kot był oczywiście hipotetyczny. Sam pomysł był, trzeba przyznać, raczej brutalny, ale żadnego faktycznego kota nikt nie zabijał😉

Odpowiedz
1
.Emisia.

.Emisia.

@Atlantic no to dobrze, haha

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (5)