Hejka
Jak wam mija weekend?
Dostaliście coś na Mikołaja?

– chb dobrze, prócz tego, że wszystko mnie boli, zimno mi i mam stan podgorączkowy. A wszystko probably przez to, gdyż udało mi się nie jeść cukru przez całe 5 dni. I było git, ale robiłam dziś z tatą spaghetti, a że sos kupny, to wiadomo, że skład nie najlepszy, a w jednym takim słoiku było 60g cukru, więc no. Dosłownie przesłodziłam się tym makaronem i mój organizm walczy z taką ilością cukru. Tak to wszystko git. Byłam dziś w galerii i wydałam ponad 200, ale myślę, że się opłacało. Kupiłam diamond painting, świateczne kolczyki, dwie płyty (Guns N'Roses – Greatest Hits i Queen – Innuedo). Byłam btw pierwszy raz w croppie i kupiłam sobie taką cudowną koszulkę z Queen. Aktualnie siedzę sę z zamiarem robienia mojego diamond painting i zaczyna mi nie zatykać, więc trochę nie fajnie. Mam jeszcze plan pooglądać Władcę Pierścieni z mamą

Tak, od chrzestnego taką jakby…perkusję. Nazywa się to Air Drums czyli taka jakby niewidzialna perkusja. W zestawie są pałki, takie dwa okręgi imitujące bęben basowy i hi-hat i glośnik, czyli głowa perkusji w zasadzie. Największy minus jest taki, że wszystkie te 5 elementów trzeba ładować osobno. A więc tak. Włączamy głośnik (wydaje mega dziwny dźwięk) i resztę sprzętu. Stopki zapinamy jakoś o stopy (np na sznurówki od butów) i są różne kolory, które oznaczają konkretny element zestawu perkusyjnego. Jest werbel, bęben na górze, na dole, hi-hat, Crash i Ride (dwa ostatnie to po prostu talerze, a hi-hat jest również talerzem, a raczej dwoma, które jak naciśniemy na stopkę się do siebie zamykają i wydają dźwięk). No i co no. Gram sobie. Mam wrażenie, że ten werbel co chwila miejsce zmienia, ale powoli zaczynam kumać)

Miłego