A więc wczoraj miałam gdzieś isc z bff ale kiedy już dojechałam ona powiedział że nie chce i zaczęliśmy się kłócić. Kiedy wreszcie wyszła z bloku jakoś się pogodziliśmy poszłyśmy na szejka i wzięliśmy truskawkowy bo nie wiedzieliśmy jaki wziasc. No i nie polecam truskawkowego bo jest ochydny. Potem nie wiedzieliśmy co robić aż nagle głupi pomysł żeby iść na rynek. Na rynku był ulubiony sklep bff ( będę mówić bff bo nie chce podawać imienia). Zanim weszliśmy do sklepu musieliśmy do końca dopic szejki ale w pewnym momencie pryzszedł jakiś dziadek i się dziwnie patrzył na mnie i bff. Tak dziwnie jak nasz pan od wf jak udało mu się wymyślić najdziwniejszy sport ever. Zaczęliśmy uciekać bo myśleliśmy że nas porwie. Nie porwał nas ale myślę że chciał.

Wniosek: nigdy nie idź na rynek