Cieszę się, że moja mama umarła – Recenzja <3

Autor: Jannette McCurdy.

Tomy: Jednotomowa.

Rozdziały i liczba stron: 91 roździałów + prolog, 383 strony.

Ogrniczenia wiekowe: Nie podano ale myślę, że 11+

Opis:
Jennette McCurdy od zawsze marzyła o tym, żeby zostać pisarką, jednak jej mama miała wobec niej inne plany. Dziewczynka miała szczzść lat, kiedy poraz pierwszy wzięła udział w castingu, a jej świat zmienił się na zawsze. Debra zdecydowała, że jej jedyna córeczka zrobi wielką aktorską karierę. Cena ie grała roli – liczenie kalorii, ważenie pięć razy dzinnie, opóźnianie dojrzewania, kąpanie przez matkę do szesnastego roku życia… Debra krok po kroku przekraczała wszystkie granice, a Jannette, pragnąc za wszelką cenę zadowolić najważniejszą osobę w swoim życiu, godziła się na ten okrutny układ.
Marzenie Debry wkońcu się spełniło, ale status gwiazdy najważniejszych sieriali Niceodionu (w Sam i Cat grała obok Ariany Grande) Jennette przepłaciła zaburzeniami odżywiania, masą toksycznych relacji damsko-męskich, alkoholizmem i depresją. Kiedy jednak odkryła, że terapia może wydobyć się z piekła, odważyła się rzucić aktorstwo i zająć tym, co kochała – pisaniem.
Pełna czrnego humoru i przenikliwych spostrzeżeń książka "Cieszę się, że moja mama umarła" stanowi fascynujący zapis walki o niezależność, własne granice i czerpanie radości z życia.

Moja opinia: Ta książka jest mocna nawet jak na mnie chociaż czytałam mocniejsze no ale mniejsza. Główna bohaterka mnie przerażała a raczej przerażało mnie to jej idealizowanie jej matki ale to nie jej wina. Ogólnie książka mi się bardzo podobała i dobrze mi się ją czytało.

Długość czytania: 15 dni ponieważ miałam trochę na głowie.

Ocena: 5/5.

Zdjęcie okładki (nie moje):