Płaczę na wesoło Uśmiecham się na smutno Upijam sie na trzeźwo Kocham nienawidząc
Płaczę na wesoło Uśmiecham się na smutno Upijam sie na trzeźwo Kocham nienawidząc
Ja ci chciałam dać wszystko Dałabym Ci gwiazdę, uchyliła nieba Gdyby tylko zaszła taka potrzeba
Grupa wycieczkowiczów rozbija się w samym środku Puszczy Backwood Oaks. Spotykają tam tutejszych mieszkańców i widocznie nie są mile widziani. Muszą uciekać, a co za tym idzie, rozdzielić się.
W końcu miałeś dość. Odszedłeś, mówiąc, że cię nie kocham. Miałeś mi za złe, że nie potrafiłam ci tego powiedzieć.
Zapomniał o Tobie nawet Bóg Ale ja będę pamiętała Bo wiem jak to jest, gdy życie zwala z nóg Nigdy nie będę cię oceniała
Mam na sobie tyle miejsc niewycałowanych Pomimo prób starannych Nie ma ciebie tu obok mnie Wariuję przez to całe dnie
Nigdy nie miałam głosu Więc teraz zaczęłam krzyczeć Nie chcę więcej bólu Nie chcę więcej milczeć
Błagam, weź mnie dotknij tą dłonią pełną miłości. Niech nadzieja w mym sercu zagości.
Do zaoferowania mam tylko chłód, a ona mówi do mnie słońce. Choć sama jest słońcem.
Te wszystkie piękne wspomnienia, które z nim miałam, zamieniły się w ostry jak brzytwa nóż. Ranią mój umysł i ranią moje zmęczone oczy.
Zawsze będziesz W mojej głowie chaosem I to, że odszedłeś Było dla mnie wielkim ciosem
Hej, masz piękny uśmiech, wiesz? Mógłbyś zdobyć nim co chcesz. Ale złamane jest serce twoje, gdy to widzę, łamie się i moje.
Teraz dotarło do mnie, że od obłędu chroni mnie tylko niewyobrażalne zmęczenie. Leżę w tym dołku, który sama wykopałam.
Wczoraj deszcz ukradł mi ciebie, spływając po twoim ciele. Zamiast moich dłoni, on się owinął wokół ciebie.
Tymczasem, trzymaj się ciepło. To już koniec, skończyło się piekło. Nie martw się, już nie wróci. I Twojej twarzy już nie zasmuci.