— John na wszystkie rodzaje tytoniu! Jestem so-cjo-pa-tą, a nie jakimś pożal się boże zwiotczałym intelektualnie romantykiem!
— John na wszystkie rodzaje tytoniu! Jestem so-cjo-pa-tą, a nie jakimś pożal się boże zwiotczałym intelektualnie romantykiem!
— Uciekaj! — zawołał, łapiąc ją za rękę, a ta nie myśląc za wiele, pobiegła z nim. Pobiegła z Doktorem.